1. Schody do nieba (IV). Patologia


    Data: 29.05.2024, Kategorie: sekta, Brutalny sex pissing, wulgarnie, Autor: Man in black

    ... Przecież stare przysłowie dyrektorskie mówi, że darowanej dupie nie zagląda się w zęby, prawda?
    
    – Znam to przysłowie w trochę innej formie.
    
    – A ja w takiej.
    
    Zapada cisza. Słychać jedynie dźwięki dobywające się z telewizora.
    
    – Co będzie, kiedy policja do pana zapuka? Kontaktowaliście się telefonicznie, prawda? Może wysyłał jej pan pikantne esemesy? Będzie, będzie się działo... – próbuje zaśpiewać Bałkanicę, ale szybko się gubi – zapomniałam, cholera.
    
    – Nie pisałem z nią esemesów, ale masz rację. To będzie kłopot.
    
    – Powiem im, że się pieprzyliście. Że dał jej pan dwa tysiaki i posunął w tyłek.
    
    – Skąd wiesz?
    
    – Przecież sam się pan... a, to? Że niby o analu? Przecież ją znam.
    
    – Czy ty chcesz mi coś powiedzieć? – mężczyzna odczuwa niepokój, którego jeszcze nie potrafi uzasadnić i oddałby wszystko, żeby nie było takiej potrzeby.
    
    – Jak myślisz, dlaczego nie pozwoliła ci się puknąć klasycznie?
    
    Gospodarz przełyka ślinę.
    
    – Człowieku, ona jest chora, a ty zerżnąłeś ją, a później mnie.
    
    Zapada upiorna cisza. Dyrektor czuje, jak krew spływa mu z głowy. Robi się śmiertelnie blady. Kręci mu się w głowie. Twarz rozmówczyni jest poważna. Wpatruje się w gospodarza intensywnie. Mężczyzna ma wrażenie, że za chwile go opluje. Doznaje uczucia zapadania się w sobie. Pojawiają się kłopoty z oddychaniem, jakby coś ciężkiego usiadło mu na piersiach. Jak manekin sięga po szklankę i pije burbona, którego w zasadzie nie czuje. Traci ostrość widzenia. Z ledwością ...
    ... utrzymuje w dłoni szklankę.
    
    W głowie mu szumi, serce tłucze się, jak szalone jednak coś jest nie tak. Skupia się z całej siły. Nad sercem nie ma żadnej władzy, więc skupia się na wzroku. Wyostrza słuch. I nagle widzi, że Kinga śmieje się do rozpuku. Nie rozumie dlaczego. Rozgląda się, chce zobaczyć, co takiego ją rozbawiło.
    
    – Szkoda, że nie widziałeś swojej miny.
    
    Potrzebuje jeszcze kilka chwil, żeby posklejać to wszystko do kupy. Prawda dopiero lęgnie się w jego umyśle i po chwili przychodzi olśnienie.
    
    – Żart... to był żart, tak?
    
    – Pewnie, że żart, a co myślałeś? Piłam w knajpie i koleżanka podsunęła mi ten pomysł. O mój Boże, było warto – popłakała się ze śmiechu.
    
    – Jeśli to był żart... to o co chodzi z tym jej dziewictwem?
    
    – To proste, jej tatuś był kiedyś senatorem, jednym z tych konserwatywnych wiesz. Powiedział jej, że po ukończeniu przez nią dwudziestego szóstego roku życia czeka na nią fundusz, na którym odłożyła się okrągła sumka. Ale zaznaczył, że warunkiem jest wizyta u ginekologa. Dostanie wszystko, jeśli wciąż będzie dziewicą. Dlatego pozwala się rżnąć tylko w dupsko.
    
    Teraz nad głową gospodarza zbiera się stado czarnych kruków. To gniew. Jego twarz tężeje. Mięśnie napinają się. Wylewa całą zawartość szklanki na twarz dziewczyny. Ta jest zdumiona. Robi śmieszne miny, choć nikomu tutaj nie jest do śmiechu. Przeciera oczy. Jej włosy są mokre, twarz również, burbon spływa na jej szyję i dalej cieknie na sukienkę. Makijaż ma rozmazany, jakby ...
«12...789...»