Narzeczony dla Księżniczki - rozdział 7
Data: 30.05.2024,
Autor: damapik
... klasycznych romansów, jedna z nich była otwarta. Za to na stole obok niej zobaczył kartkę zapisaną odręcznym pismem, bardzo ozdobnym, wyglądało raczej na kobiece. Była to niewiele znacząca informacja, raczej przeznaczona dla samej przesiadającej tu osoby i napisana przez nią samą, żeby stawiła się na wcześniejszej kolacji. Kolację podawano wcześniej dwa dni temu, żeby ugościć ambasadora jednego z krajów Wschodu. Pomieszczenie musiało być więc niedawno używane. Głosy, które słyszał na korytarzu były męskie, jednak pismo i dobór literatury wskazywałyby raczej na młodą kobietę, jedną z księżniczek, Królową lub którąś z dam dworu. Schował kartkę do kieszeni obok guzika. Musiał jedynie poprosić jedną z dworzanek o napisanie czegoś, miałby wtedy znaczący dowód w swojej sprawie. Stąpając ostrożnie, niczym kot podczas polowania, wyszedł z pomieszczenia frontowym wejściem. Na przeciwko czytelni znajdowały się kolejne drzwi. Już chciał sprawdzić, czy są zamknięte, gdy się otworzyły. Orestes stanął twarzą w twarz z księciem Ormem de Ligne. Poczuł, że blednie.
- Co tu robisz? - spytał podejrzliwie książę, świdrujące spojrzenie szczurzych oczu było niekomfortowo badawcze.
- Zwiedzam zamek. - odparł Orestes z udawanym spokojem.
De Ligne uśmiechnął się, ciężko było określić, czy szczerze, czy nieszczerze. Stawiał raczej na to drugie, jednak całkowitej pewności nie miał.
- Też musiałem się nabłądzić. - powiedział w końcu - Byłeś w czytelni mojej żony, jak widzę? Anna chowa się ...
... tu czasem, kiedy służba usypia naszego syna. Dziecko bardzo często płacze.
Gdyby Orestes tak bardzo nie obawiał się męża szwagierki i był z nim w dobrych stosunkach, odparłby pewnie, że dziecko płacze z tęsknoty za rodzicami, a każda najdrobniejsza czynność przy nim nie powinna być spychana na służbę, ale zamiast tego uśmiechnął się z udawanym zrozumieniem.
- Drzwi były otwarte. Nie wiedziałem, że to prywatne pomieszczenie.
- Król zbudował je dla Anny, ale ona nie ma nic przeciwko odwiedzinom.
- To dobrze się składa.
- Nie słyszałem, jak otwierasz drzwi. Na przeciwko mam gabinet, a od raportów z huty odrywa mnie każdy szmer. - powiedział z lekkością, jednak pytanie samo w sobie miało drugie dno. Chciał sprawdzić, czy nowy książę przypadkiem nie odkrył korytarza i ukrytej windy.
- Chodzę i zamykam drzwi bardzo cicho, wyniosłem to z domu. Moja matka miała bolesne migreny.
- Rozumiem, moja też miała z tym problemy. Kobiety, prawda? - uśmiechnął się.
- Dokładnie. - Orestes odpowiedział uśmiechem i po chwili dodał, że idzie zwiedzać dalej, zanim Aleksandra skończy swoje obowiązki.
Znów poczuł, że ruszył śledztwo do przodu. Książę de Ligne był niemal niezaprzeczalnie jedną z głów spisku. Idąc po korytarzu, minął się z wysokim mężczyzną, którego wcześniej nie widział. Nieznajomy był podobnego wzrostu co on, miał gładko zaczesane rude włosy poprzetykane nitkami siwizny krzaczastą brodę tego samego koloru i eleganckie ubranie. Skłonili się sobie, jegomość ...