1. Narzeczony dla Księżniczki - rozdział 7


    Data: 30.05.2024, Autor: damapik

    ... piór.
    
    - Nie dziś. - odparł Finnley, nadal z surowym wyrazem twarzy - Poprosiłem o towarzystwo Almy.
    
    - Mam wyjść? - spytał Emilio tonem słodkim i ciepłym jak płynny karmel. Wszystko wskazywało na to, że jednak nie chce wyjść.
    
    - Skoro już jesteś…
    
    Szlafrok opadł na ziemię odsłaniając smukłe, dokładnie wydepilowane ciało. Umysł Finnleya mógł być odporny na wdzięki chłopaka, ale jego męskość zaczęła reagować. Emilio może nie był Almą, ale miał równie zwinne, o ile nie lepsze usta. Posłusznie otulił nimi twardniejącego penisa, który twardniał i stopniowo rósł. Był to jeden z tych, który miękki wyglądał nieszczególnie interesująco, ale w pełnym wzwodzie potrafił skusić.
    
    Seks z Jakobsenem był przyjemnością, chociaż nie mógł zaliczyć go do swoich ulubionych klientów. Miał w sobie zbyt wiele z maszyny. Nie okazywał uczuć, interesowała go wyłącznie własna satysfakcja, każde zbliżenie było schematyczne. Nawet jeśli Emilio chciał przełamać schemat i zmniejszyć dystans między nimi zmieniając pozycję, on ustawiał go i brał niemal zawsze tak samo. Nie można było jednak odmówić mu tego, że jego kutas był przyjemny, o średnich, ale zadowalających wymiarach, a właściciel potrafił się nim posługiwać. Wbrew pozorom, często można było liczyć na orgazm za jego sprawą. Almę podobno z jakiegoś powodu traktował z większym sentymentem, o co był lekko zazdrosny. Nie wiedział, czy chodzi o względy samego Jakobsena, czy o to, że był jedynym klientem, który nie czuł przy nim zachwytu.
    
    - ...
    ... Nie zwalniaj - upomniał go mężczyzna i przyciągnął jego głowę bliżej swojego krocza. Klęczał na łożu, a Emilio pochylał się na kolanach do wyprężonego fiuta. Chłopak prawie się zakrztusił, ale bez znaku protestu pozwolił na głębszą penetrację gardła. Ich spojrzenia spotkały się.
    
    Później na zmianę miał męskość w ustach i wypuszczał ją z wręcz wulgarnym odgłosem cmoknięcia, lizał, śliniąc go przy tym obficie, ssał, pomagał sobie ręką. W przerwach pieścił jądra. Czasem bawił się nią przez moment, uderzając nią o usta, obiecując coś więcej i cofając, aż nie doprowadził tym swojego klienta na skraj irytacji. Kiedy tamten był już blisko, znów brał w usta. Zaczynał od główki i schodząc w dół trzonu, potrafił pochłonąć całego fiuta, nawet najbardziej pokaźnego. Poruszał głową w górę i w dół. W końcu Finnley przestał się hamować, zaczął rytmicznie posuwać usta chłopaka.
    
    Chwilę przed szczytem rozproszyło go pukanie do drzwi. Zaklął i postanowił zignorować irytujący dźwięk, dokończyć w ustach Emilia, a później poprosić o niezakłócanie spokoju w przyszłości. Zobaczył jednak kątem oka, że przez szparę pod drzwiami wpadła mała, biała koperta. Odciągnął chłopaka za włosy i szybkimi susami pokonał odległość między łożem a wejściem do sypialni. Złamał lak z pieczęcią w kształcie kołowrotka i odczytał nakreśloną na kawałku papieru wiadomość: „Piesek księżniczki węszy w zamku. Wypuść swoje ogary na zwiady.”
    
    - Emilio, masz wolny wieczór. - rzucił.
    
    - Nie chcesz dokończyć? Masz mnie ...