Murena. Okultystki ze slamsów
Data: 07.11.2019,
Kategorie:
Fetysz
pończochy,
Incest
Autor: Man in black
... się dookoła. Stoją w ciemnej i ciasnej alejce. Obydwie ściany są pozbawione okien. Widać jedynie czerń zniszczonej elewacji.
– Przecież tu nic nie ma.
– Sezamie otwórz się – dziewczyna uderza pięścią w metalowe drzwi, których Sławek wcześniej nie zauważył.
Z metalicznym odgłosem drzwi się uchylają, a na zaśnieżony chodnik pada czerwona łuna światła. W progu stoi ogromny facet. Jest łysy, gruby i sprawia wrażenie nieprzyjemnego typa. Jednak na widok Zuzanny przepuszcza ich, nie zadając żadnych pytań. Oboje kierują się do schodów. Można nimi iść wyłącznie w dół. Po chwili znajdują się w ciasnym korytarzu, które ma łukowate sklepienie. Co kilka metrów stare przemysłowe lampy z kloszami otulonymi metalową kratką lśnią czerwienią, sprawiając, że wszystko wokół wydaje się jakieś niewyraźne i nierzeczywiste. Wreszcie docierają do drzwi, za którymi znajduje się ogromna otwarta przestrzeń. Pochłania ich głośna muzyka. Zagłusza nawet głosy.
– Gdzie my jesteśmy? – krzyczy do ucha Pandory.
– W knajpie – dziewczyna prowadzi go przez tłum roztańczonych ludzi.
Docierają do miejsca, gdzie muzyka nie jest tak głośna i zajmują miejsce przy wolnym stoliku. Chłopak rozgląda się dookoła. Piwnica ma ściany z czerwonej cegły, a na gotyckim suficie jarzą się lampy w różnych kolorach, które czynią scenerię surrealistyczną.
– Zamówisz nam piwa? – Zuza macha ręką i po chwili zjawia się młody chłopak z irokezem na głowie.
– Dwa piwa poproszę – Sławek czuje się nieswojo.
Kiedy ...
... chłopak odchodzi w stronę baru, Pandora nachyla się do swojego towarzysza.
– Ty. Weź, kurwa, przestań, z tą swoją uprzejmością, dobra?
– Dlaczego?
– Bo nie jesteś u swojej ciotki na imieninach kolego.
– O co, ci chodzi?
– Kiedy wchodzisz między wrony, masz krakać jak one, kumasz?
– Chyba...
Po wypiciu dwóch piw dziewczyna wyciąga swojego gościa na parkiet. W tłumie ludzi nie ma znaczenia, czy potrafi tańczyć. Wszyscy po prostu podskakują w rytm ostrych basów i bębnów. Sławek co rusz obija się o kogoś z lewej lub prawej strony. Oddycha z ulgą, kiedy wreszcie wracają do stolika. Wtedy też zjawiają się dwie dziewczyny. Witają się z Zuzanną i się dosiadają.
– Co to za koleś? – pyta jedna z nich.
– Sławek, ale wolę go nazywać Panicz.
– Się masz Panicz – wyciąga do niego rękę – jestem Kaśka.
Ściskają sobie ręce ponad poplamionym blatem stołu.
– Gabrysia – chłopak wita się drugą z dziewczyn – co tutaj robisz?
– W sumie, to nic.
Obydwie mają przesadnie ciemny makijaż, czarne włosy i strój, który kojarzy się z miłośniczkami ostrej muzyki.
– Postawisz nam piwko? – Kaśka podryguje na krześle w rytm gitary basowej.
Kiedy zjawia się kelner i stawia cztery piwa na stole, wszyscy wznoszą toast.
– Zdrowie Panicza – śmieją się i piją prosto z butelek.
– Jak ci się podoba nasze miasto? – Gabrysia wyciera usta wierzchem dłoni.
– W porządku.
Dziewczyny wybuchają śmiechem.
– Ej, skąd ty go wytrzasnęłaś?
– To siostrzeniec krawcowej ...