Spotkanie. Demon
Data: 08.11.2019,
Kategorie:
Fantazja
historia,
bez seksu,
Autor: Snow White
... całkowicie zbiły mnie z tropu.
- Zabij mnie, dlaczego tego nie zrobisz? Nie mogę uciec, próbowałam. Zrób to teraz, po co masz marnować na mnie czas? Jeżeli sprawi Ci to przyjemność po prostu to zrób.
Przyjrzałem się jej zaskoczony. Po chwili ciągnęła dalej.
- Chciałam Ci pomóc, zrobić coś, a trafiłam tutaj. Skoro już powiedziałeś co chcesz ze mną zrobić, do dzieła.
Lejąca się krew nie pomagała mi się skupić, rozpraszała moje myśli. Jeżeli będę musiał ją zabić zrobię to, ale jeszcze nie teraz.
Tak. Nie teraz!
Postanowione!
Podniosłem dłoń do góry, zobaczyłem jak krzywi się jakby szykowała się na cios z mojej strony, ale nie powstrzymałem tego gestu. Zamknęła oczy i zacisnęła usta. Najdelikatniej jak tylko umiałem dotknąłem jej podbródka, zetknięcie z jej skórą było jak uderzenie pioruna, poczułem się tak oszołomiony, że przez chwile nie wiedziałem co dokładnie chciałem zrobić.
Gdy doszedłem do siebie, jednym ruchem odwróciłem jej twarz w swoją stronę i kiedy już spojrzała na mnie zdezorientowana powiedziałem.
- Rana jest bardzo głęboka, trzeba coś z tym zrobić, chodź.
Nie wiedziała jak zareagować, widziała we mnie drapieżnika, czuła się jak ofiara, i tak w rzeczywistości było. Natura jest nieodwracalna.
W końcu jakby nic już nie miało znaczenia, ani jej życie ani wszystko inne poddała się.
Spojrzała na swoją dłoń i drugi raz tego dnia zemdlała.
Chwyciłem ją w ostatnim momencie, wziąłem na ręce i zaniosłem do domu, była lodowata, ubranie ...
... które zakrywało jej ciało było rozszarpane, to moja wina, kiedy znalazła mnie tam na ulicy i darła się wniebogłosy musiałem jakoś ją uciszyć.
Teraz patrzyłem na jej szczupłe ciało i zachodziłem w głowę jak tak krucha istota może przeżyć w świecie.
Była blada i zziębnięta, jej skóra przesiąknięta była zapachem mojej krwi, zdumiony poczułem jak bardzo pociąga mnie ta mieszanka - jej własnego zapachu i mojego.
Szybko odepchnąłem od siebie te myśli.
Tym razem nie zamierzałem rzucać nią brutalnie i delikatnie położyłem na łóżku w sypialni, w tym samym pomieszczeniu, z którego obserwowałem jak próbuje uciec. Zdjąłem jej płaszcz i buty i ruszyłem do łazienki po apteczkę.
Może uda się coś zrobić z jej dłonią zanim się obudzi – pomyślałem... tak było by lepiej...
Kiedy robiłem zastrzyk znieczulający drgnęła, otworzyła oczy i spojrzała na mnie przerażona.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, opatrzę tylko rękę, leż spokojnie - powiedziałem cicho i spojrzałem na nią uspokajająco.
Nigdy wcześniej tak się nie czułem, sam byłem zdziwiony ile drzemie we mnie pokładów cierpliwości i ludzkich uczuć.
Zamrugała i znowu zapadła w sen, spokojnie zszyłem ranę, posmarowałem czym trzeba i założyłem opatrunek. Nie wiedziałem czy powinienem ją obudzić, ale stwierdziłem, że lepiej zrobi jej jak się wyśpi.
Powoli wyszedłem z pokoju gasząc światło.
- Luna, mam na imię Luna - usłyszałem w ciemności.
Odwróciłem się powoli i spojrzałem na jej twarz, ona oczywiście nie widziała ...