1. My Heart Belongs to Daddy


    Data: 11.06.2024, Kategorie: Incest Pierwszy raz wspomnienia, Autor: Caroline l'Fey

    ... sutki.
    
    - Powinnaś się cieszyć, że tata jeszcze może - uśmiechnął się - A teraz nakarm Małą i wracaj szybko. Daję ci dwadzieścia minut, kochanie!
    
    Poszłam do pokoju i wzięłam naszą córeczkę na ręce. Otworzyła oczy i popatrzyła na mnie. Uśmiechnęłam się do niej. Podniosłam ją ku cyckowi. Wyciągnęła się ku niemu i momentalnie przyssała się do sutka. Moja Mała. Owoc naszej zakazanej miłości. Moja Córeczka i moja Siostrzyczka. Myślenie o tym zawsze powoduje o mnie przyspieszone bicie serca.
    
    Poczułam jak drzwi otwierają się za mną i tata staje koło mnie. Objął mnie od tyłu i pocałował w kark. Czułam zapach męskości bijący od niego. Zapach nasienia. Od razu poczułam jak mi miękną nogi.
    
    - Przestań... - zamruczałam - Mała...
    
    Objął nas opiekuńczym gestem.
    
    - Moje skarby...
    
    ***
    
    Tata zawsze był w moim życiu najważniejszy. Moje pierwsze wspomnienia to jego obecność, jego zapach i jego silne ręce. Jego dojrzałość. Mądrość. Wierność. To, że był zawsze przy mnie, nawet gdy ta głupia suka, moja matka rzuciła go dla jakiegoś skurwysyna.
    
    ***
    
    Pamiętam jego ciało, gdy kładł się koło mnie. Pierwszy dotyk... Jego dłoń, nieśmiało przesuwająca się po mnie. Wahająca się, czy może mnie przyciągnąć do jego ciała. Przytulałam się do niego, dziwnie spięta, a jednocześnie tęskniąca za czymś, czego jeszcze nie potrafiłam nazwać... Nowe, dziwne uczucia, które mną zawładnęły fascynowały mnie i ciekawiły.
    
    Kiedy to się zaczęło? Dawno. Bardzo dawno. Czułam go przy sobie zawsze, ...
    ... był ostatnim zapachem, który mi towarzyszył zanim zasypiałam. Pamiętam ciemność i cichy szmer jego oddechu na moim karku. I coś dziwnego, wielkiego i nieznajomego, co czułam niewinnymi jeszcze pośladkami. Dziwny, gorący kształt... Fascynował mnie. Bałam się go, ale i chciałam zobaczyć, czym jest. Ale wtedy jeszcze nic się nie działo...
    
    Gdzieś za ścianą była moja matka. Nie znosiłam jej. Była obca, krzykliwa i oschła. Piła. Dużo. Robiła dzikie awantury, zwłaszcza wtedy, gdy wracała skądś późną nocą, albo i ranem. Pamiętam ją wtedy - zanoszącą się pijackim śmiechem. Skłonną do awantur i napadów niepohamowanej złości. Ale był zawsze On. Mój ojciec. Koił i łagodził. Znosił to wszystko.
    
    Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy obudził we mnie motylki. Nie wiedziałam jeszcze, skąd się biorą. Pamiętam tylko, że było mi przyjemnie. I że lubiłam zasypiać wtulona w jego kochane ciało. Motylki były raz silniejsze, raz słabsze. Uczyłam się ich razem z nim. W ciszy i ciemności. Bez słów. Nie potrzebowaliśmy słów.
    
    Potem pamięć podsuwa mi inne sceny. Krzyki i awantury. Matka, śmiejąca się z ojca. Mocno. Okrutnie. I jakiś obcy facet, który stał na zewnątrz paląc papierosa. Pamiętam go opartego o jakiś duży, czerwony samochód. A potem matka wyszła i na oczach ojca pocałowała tego faceta w usta. Razem siedli do samochodu. Nigdy już nie wróciła. Nie pożegnała się. Tata przyszedł do mnie i mocno mnie przytulił. I wiedziałam, że od tej pory będzie tylko mój.
    
    Motylki umilkły, jakby spłoszone. ...