KiDs (VII-ost). Najpiękniejszy dzień w życiu.
Data: 16.06.2024,
Kategorie:
modelka,
szantaż,
nagość,
Autor: Falanga JONS
... ruchając jeszcze szybciej poczuł jak napinają się wszystkie mięsnie z wnętrze prezerwatywy wypełnia się cieczą. Westchnął głęboko, zwalniając nacisk swych dłoni a na zakończenie strzelił soczystego klapsa.
- No to sprawa załatwiona... - skwitował nieco jękliwym głosem. – Jak się czujesz, po tym jak jednak cię zerżnąłem? – zapytał złośliwie.
Nie doczekał odpowiedzi. Udając się w kierunku kibla, zobaczył modelkę starającą się ubrać tak szybko, jak to tylko możliwe. Unikała jego wzroku. Gdy spuszczał kondoma w muszli, usłyszał tupot kroków na korytarzu i trzask drzwi.
Flaga Falubazu, soczysty buziak z Oliwią i zerżnięcie dawnej, niespełnionej miłości, która tak bardzo chciała mu skomplikować życie. Nie był w stanie opanować szerokiego uśmiechu pojawiającego się na jego twarzy.
W niedzielne południe słońce grzało jak w Afryce. Nic dziwnego, że Mieszko i Pablo uwijali się po parku maszyn w samych spodenkach. Konkretnie uwijał się mechanik, przeglądając oba silniki młodego żużlowca. Mieszko, choć z jednej strony chciał być przy tym, to z drugiej nie miał o sprzęcie takiego pojęcia jak rok starszy kolega i częściej przesiadywał na ławeczce. Cóż, wpływ na to lenistwo miała też pewnie wczorajsza osiemnastka.
- No i co z tym? – odezwał się w końcu, zniecierpliwiony milczeniem mechanika.
- Rezerwowy jest zdrowy, nic dziwnego, mało na nim śmigałeś. Pierwszy jest do porządniejszego przeglądu u tunera – zawyrokował tamten.
- Tak? I co, wieziemy go do Hollowaya? – ...
... zakpił nieco Mieszko.
- Wykręć z dwa komplety w lidze, sprzedaj dom i jedź. Może cię przyjmie – wzruszył ramionami mechanik. Holloway był w tym momencie najlepszym tunerem w żużlowym światku. Co za tym idzie, także najdroższym. I sam wybierał sobie klientów, którymi byli czołowi żużlowcy świata.
- Więc gdzie?
- Nie wiem kurwa, jutro podejmiemy decyzję, OK? Nie ma szans na załapanie się do kogoś z pierwszej ligi tunerów, pojedziemy do jakiegoś krajowca – oznajmił Pablo i odszedł gdzieś w dal.
Mieszko jeszcze szerzej rozpłaszczył się na ławce. To oznaczało konieczność wydania kilku tysięcy złotych. W sumie nie tak źle, ci lepsi brali tyle samo, ale w euro. Tu, za jakieś dwa, trzy tysiące będzie miał zrobiony jakiś w miarę profesjonalny przegląd. Dla żużlowca chcącego jeździć choćby na przyzwoitym poziomie, nawet młodego, nie może to być i nie jest jakiś poważny wydatek.
Sięgnął po butelkę coli. Nie pił wczoraj za dużo, więc kac nie dokuczał, gorzej z dzisiejszym słońcem.
Zresztą wczoraj było w sumie spokojnie. I grzecznie. Towarzystwo raczej nieskłonne do większych wygłupów. Tym bardziej pod względnie czujnym okiem matki, nauczycielki. Trochę tańców, trochę alkoholu i finał.
A no i lodzik od Angeliki w ramach prezentu. Kurde, coraz bardziej zależało mu na tej trochę zadziornej blondynce. Miała charakter dziewczyna, ale z drugiej strony często mu ulegała. Choć nie uległa jeszcze w tej najistotniejszej kwestii. Ale to chyba już tylko kilka, może kilkanaście ...