1. Konie. I


    Data: 19.06.2024, Autor: Ramol

    ... Jak dobrze być w domu! - pomyślałem z radością.
    
    Wszedłem do kuchni z postanowieniem, że dziś będę dla Marty wyjątkowo łagodny. Sytuacja w kuchni zaskoczyła mnie! Moja Marta spała zwinięta na krześle opierając głowę o blat stołu, szklanka na herbatę - na MOJĄ herbatę - była pusta!
    
    Wziąłem wiszący przy drzwiach bicz i mocno zacząłem bić po plecach mojej pomocnicy. Już po pierwszym uderzeniu poderwała się na równe nogi, a po trzecim lub czwartym przyjęła pozycję do otrzymywania chłosty klęcząc w rozkroku na podłodze z głową przy moich butach i z wypiętymi pośladkami. Taka pozycja pozwalała uderzać również w odsłonięte krocze. Marta podczas chłosty nie wydała z siebie żadnego dźwięku poza głośnym wciągnięciem powietrza po pierwszym uderzeniu.
    
    - Rozbierz się do naga i ręce do tyłu! - powiedziałem cicho.
    
    Marta błyskawicznie wykonała polecenie, ściągnięte ciuszki układając szybko "w kostkę".
    
    W międzyczasie przygotowałem typowy dla klaczy rękaw unieruchamiający na plecach obie ręce. Podniosłem dziewczynę za włosy i szybko założyłem jej skórzany rękaw i knebel. Pognałem ją przed sobą do stajni, w której były już zakwaterowane Kaja i Gośka. Przywiązałem Martę w przejściu pomiędzy boksami. Dla uprzyjemnienia nocy spędzanej na stojąco wepchnąłem jej w odbyt rękojeść pejcza zakończoną korkiem analnym. Taki ogon dostawała zwykle niewolnica, której groziła seria chłost - nie musiałem szukać narzędzia, a wibrator umieszczony w rękojeści mógł dodatkowo stymulować zachowanie ...
    ... szkolonej.
    
    Przewinienie Marty zepsuło mi świetny humor i już nie tak radosny poszedłem spać do domu.
    
    **********
    
    Już ranek!
    
    Wstaję z mieszanymi uczuciami: muszę odwalić zarówno własną jak i Marty robotę! Zawsze w takich sytuacjach zdają sobie sprawę, że bez tej zielonookiej dziewczyny trudno by mi było zapanować nad całym przedsięwzięciem. Po załatwieniu najpilniejszych spraw idę do stajni załatwić sprawę Marty do końca! Wiem, że była od paru dni przemęczona, ale nie powiem jej tego.
    
    W stajni podnoszę za włosy głowę winowajczyni i patrzę jej w oczy. Widzę w nich zarówno miłość i oddanie jak i przekazuje mi sygnał, abym natychmiast ją rozkneblował. Nakazując jej zachowanie ciszy ze względu na lokatorki boksów, których przebudzenie sygnalizowały diody nad drzwiami, wyprowadziłem związaną sukę na zewnątrz. Nie chcąc podrywać jej autorytetu szybko przeszliśmy do domu.
    
    - Mów! - poleciłem Marcie.
    
    - Dzwonił pan X, że przyjadą z żoną, tak jak było umówione z Panem wcześniej, dziś wczesnym popołudniem. To wszystko, panie! Proszę o wymierzenie mi kary za me przewinienie! - Pierwsze zdanie przekazała patrząc mi w oczy, następne mówiła już z pochyloną głową w postawie potulnej niewolnicy. Podniosłem delikatnie jej twarz za brodę, z uśmiechem popatrzyłem w jej szmaragdowe oczy i gorąco pocałowałem ją. Po chwili dziewczyna miała już uwolnione ręce i chciała klęknąć przede mną.
    
    - Stój! Nie mamy czasu! Sądzę, że w nocy miałaś dość czasu, aby przemyśleć swe postępowanie. ...