1. Odkupienie (V)


    Data: 23.06.2024, Kategorie: Fantazja wojna, Autor: jokerthief

    ... jak opętane. Miały wręcz doskonałą pozycję, aby wykorzystać swoje nikłe siły – znajdowały się ponad swoją ofiarą. Ich artyleria grzmiała jak opętana, robiąc wyrwy w rojach myśliwców chinoli, gdy szara, nieprzejrzysta powłoka nad nimi rozwarła się ponownie.
    
    Jeżeli krążownik był dużym okrętem, ten statek okazał się prawdziwym tytanem – mając blisko kilometr długości przyćmiewał wszystko wokół siebie. Sięgający blisko kilkadziesiąt metrów napis na jego burcie nie pozostawiał nic do domysłu – to był pancernik Konfederacji, okręt flagowy. Jego ciężkie działa w ciągu minut zmieniły statek koalicji w płonący wrak, uderzający o wodę z ogromną siłą.
    
    - Komandor Harrier! Zgłoś się do cholery! CATHERINE!
    
    - Admirale, jesteśmy tutaj. - Cat odpowiedziała machinalnie. Zakłócenia były ogromne.
    
    - Bogu dzięki, zdążyliśmy... - Braddock westchnął z ulgą. - Skierujcie te pieprzone działa na ich zespół okrętów, osłaniać lotniskowiec! Za co wam płacą!?
    
    - Sir... - Catherine przerwała mu spokojnym głosem. - Co wy tutaj robicie?
    
    - Harrier, wyjaśnię potem dokładniej, po prostu przylecieliśmy tu aby wyciąć tę flotę w pień i zabezpieczyć misję Gaei, jasne?
    
    - Ale... warp jest zamknięty!
    
    - Cholera jasna, nie potrzebujemy już warpów! Gdzie są te pieprzone lotniskowce?
    
    Catherine spojrzała na mapę taktyczną. Błękitne trójkąty jej sojuszników zajęły pozycje nad wodą, bez problemu przejmując na siebie ciężar ogromnego starcia. Zrobiły miejsce w atmosferze dla dwóch następnych okręty, ...
    ... lotniskowców floty, wypełnionych po brzegi myśliwcami. Całe formacje tych małych, zwinnych jednostek opadały jak drapieżne ptaki w burzę lodową, zbierając krwawe żniwo w rojach wrażych maszyn. Atlantis była bezpieczna. To jednak nie był koniec – desant na wybrzeżu został wsparty znacznymi siłami. Flota Konfederacji zrzuciła całą masę kapsuł i transportowców, na ziemi wylądowały liczne ciężkie czołgi i pełne bataliony wypoczętej piechoty. Walki rozgorzały wszędzie wkoło z niebywałą wręcz intensywnością. Catherine odwróciła na chwilę wzrok, czując paskudny uścisk w piersi.
    
    - Boże Mark, dlaczego nie poczekałam...
    
    Mark w końcu dopadł do wejścia bunkra. Amunicja była na wyczerpaniu a cała masa stłuczeń i ran, towarzyszących mu od ciężkiego lądowania na lodowym pustkowiu, dawała się we znaki. Co z tego, nawet cały obolały zmusił się do truchtu przez wiatr, aby jak najszybciej dotrzeć do celu – jeżeli mieli wygrać, musiał wejść do tej paskudnej góry i rozwalić co tylko się dało. Bez centrum dowodzenia cała cytadela Koalicji padnie. Uderzył pięścią w konsolę i wpadł do środka, wprost pod nogi dwóch wachmanów. Chinole byli niemile zdziwieni widokiem pancerza konfederaty, sięgnęli po broń, jednak zrobili to za późno. Jednego przewrócił na ziemię, drugiemu robiąc dodatkowy otwór w brzuchu. Pech chciał, że włączył alarm padając na ścianę. Wbił tylko nóż w gardło leżącego i wstał, biorąc jeden z chińskich karabinów zamiast swojego – teraz nie musiał się już bać o amunicję. Spojrzał w ...
«12...567...11»