Marzena – Minął rok, czyli wypad…
Data: 24.06.2024,
Kategorie:
Zdrada
Mamuśki
wycieczka,
plener,
kwarantanna,
Autor: pofantazjujmy!
... Łucja, nie mogąc nadążyć za rozbrykaną koleżanką.
Jan szedł powoli. Prowadził Marzenę i uwodził ją coraz ciekawszymi historiami, dotyczącymi pałacu i jego mieszkańców. Gdy dostrzegł w oddali pracownię, przypomniał sobie wczorajsze warsztaty i to niestosowne, acz niepohamowane zachowanie jego ciała.
- Panie Janku… co mi Pan jeszcze opowie. Już tak chodzimy i chodzimy.
- Proszę mi mówić Jan. Panie Janku mnie postarza.
Marzena uśmiechnęła się.
- O ile miałoby to Pana postarzeć? Jest Pan wciąż młody i przystojny, a do tego tak elokwentny i pociągający…. intelektualnie.
Ten niespodziewany potok komplementów zszokował Jana. Nie wiedział jak zareagować. Ta piękna kobieta go kokietowała, grała w grę znaną od lat. Czy ona świadomie wysyłała mu zmysłowe sygnały? A może tylko tak je odbierał samotny młody przewodnik.
- Ma Pani rację. Usiądźmy.
- Proszę mi mówić Marzena… - kobieta podała mu rękę. Chłopak wiedział jak zareagować. Znów ucałował ją czuje w dłoń. Podniósł wzrok i zadrżał z podniecenia.
Kobieta wypatrywała swojej córki. Łucja gdzieś hasała między krzewami i drzewami. Bawiła się w berka. Jan uspokajał blondynkę, że na terenie posiadłości nic dziewczynkom nie grozi. Są tu same. Bawią się w ogrodzie francuskim. Pewnie ganiają w korytarzach utworzonych z żywopłotów. Obca osoba się tu nie dostanie. Musiałaby być tak urocza jak kokietowana mężatka, by stróż wpuścił ją do środka.
***
Zbliżyli się do oranżerii. Wybrali drewnianą ławkę, nad którą ...
... był rozciągnięty parasol. Odrobina cienia mogła dobrze zrobić rozgrzanej głowie rudawego przewodnika. Marzena usiadła blisko niego. Zarzuciła nogę na nogę, odsłaniając kolano. Mężczyzna zaproponował kawę. Doskonale wiedział, że w budynku oranżerii został wózek z ekspresem do kawy. Jan zostawił czterdziestolatkę na moment samą.
- rozważała Marzena –
Jan zbliżał się do siedzącej na ławce Marzeny, trzymając w dłoniach dwa papierowe kubeczki z kawą. Przyglądał się blondynce. Miała założoną nogę na nogę, lekko podwiniętą białą sukienkę, co odsłaniało jej obfite uda. Blondynka nie była typem chudej laleczki. Młody przewodnik widział w niej prawdziwą, słowiańską piękność. Nie mógł oderwać wzroku od jej kolan. Lśniły w słońcu. Przyciągały spojrzenia.
Wymachując delikatnie nogą, Marzena niecierpliwiła się.
Jan starał się nie rozlać kawy. Podszedł do czterdziestolatki. Ta nonszalancko odgarnęła włosy z czoła. Odebrała od niego kubeczek. Usiedli blisko siebie. Niestosownie blisko.
Marzena ocierała się nagą łydką o nogę mężczyzny. Spijała każde słowo z jego ust. Czasami zerkała dookoła, zastanawiając się, czy Łucja tego nie widzi. Córeczka była już jednak na drugim końcu ogrodu, całkowicie pochłonięta zabawą. Podekscytowana erudycją i kokieterią młodego przewodnika Marzena zapomniała o własnym dziecku. Podnieta wizji seksu z obcym mężczyzną pochłonęła ją bez reszty.
Kobieta starała się unikać rozmów o życiu rodzinnym, o prywatności. Nie chciała słuchać o Janie, lecz o ...