Układ (IV)
Data: 26.06.2024,
Kategorie:
BDSM
Brutalny sex
Anal
Autor: kilgore_trout
... zapewniał jej Marcin oddziaływały na całe jej ciało to teraz to nie było tylko wrażenie, ale autentyczne odczucie, tak jakby cały jej organizm dawał upust nagromadzonemu w niej przez ostatnie dni napięciu. Było to coś wspaniałego, coś od czego z całą pewnością mogłaby się uzależnić. To była euforia, stan absolutnego odcięcia się od świata zewnętrznego, przez te kilkadziesiąt sekund jakie upłynęły od momentu, gdy Marcin krzyknął „teraz!” zaznała wrażeń tak intensywnych jak nigdy wcześniej.
Gdy jednak w końcu było po wszystkim, poczuła, że jest nie tyle zmęczona, czy wykończona, a prawie martwa. Wszystkie wydarzenia ostatnich trzech godzin – incydent w sklepie, naga podróż na smyczy przez las, bycie przywiązaną do ławki na polanie, potem paraliżujący ból jaki pojawił się na początku, który bardzo powoli, ale jednak, przeistoczył się w przyjemność – skumulowały się, co sprawiło, że nie była w stanie zrobić czegokolwiek, ułożyła się na ławce, czekając na śmierć albo na odzyskanie sił. Gdy w końcu, po bardzo długiej chwili, nieco uniosła głowę zobaczyła nad sobą Marcina, a raczej jego członek.
– Wyczyść – padło polecenie od jego posiadacza.
Nawet nie zaprotestowała przeciwko temu, że właśnie wpycha jej do ust kutasa, który niedawno był wiadomo gdzie. Po prostu posłusznie wzięła go do ust. Pozwolił go jej przez chwilę possać, po czym poklepał ją po głowie i zaczął ją uwalniać z więzów.
Gdyby jej nie chwycił nie utrzymałaby się na nogach. Nie zaskoczyło go to ...
... specjalnie, sam dopiero co odzyskał zdolność do trzymania pionu, a przecież, jakby nie patrzeć, to nie on był rżnięty w dupę. Pozwoliła mu się podtrzymać i nie próbowała się uwolnić. Albo była tak zmęczona, że nie była w stanie się sprzeciwić albo nie miała w sobie siły ani ochoty by udawać niezależność. Tak, czy owak mógł być z siebie dumny.
– Chodź – powiedział do niej cicho.
Poprowadził ją nieco dalej w las, gdzie płynął mały, ale wartki strumyk i pomógł jej się nieco oczyścić, po czym wrócili z powrotem na polanę.
– Dasz radę iść? – spytał ją jeszcze.
Być może był nieco za miękki, ale sam nie czuł się zbyt dobrze, więc zakładał, że z nią pewnie jest jeszcze gorzej, ona jednak skinęła głową, więc ujął smycz w dłonie. Nie musiał jej poganiać, bo sama podjęła marsz, zapewne chcąc jak najszybciej znaleźć się z powrotem w samochodzie. Nagle jednak stanęła jak wryta patrząc na ścieżkę przed sobą. Poruszało się nią na rowerach dwóch chłopaków, Iza zrobiła ruch jakby chciała schronić się w głębi lasu, ale on jej na to nie pozwolił.
– Idź dalej – polecił.
Wyraźnie się usztywniła i przelotnie na niego spojrzała, ale jednak zaczęła powoli iść ścieżką. Rowerzyści widząc ich zsiedli z rowerów, a gdy znaleźli się już bardzo blisko Marcin zauważył, że obaj chłopcy gapią się na nich z otwartymi ustami, choć oczywiście zdecydowanie większą część ich uwagi przykuwała Iza. No cóż, gdyby to on zobaczył w środku lasu nagą wytatuowaną dziewczynę prowadzoną na smyczy też zapewne ...