1. Kara za grzechem chodzi (II)


    Data: 30.06.2024, Kategorie: poligamia, Sex grupowy wakacje, seks przy wodospadzie, Autor: adix

    ... zapytałem zdziwiony.
    
    – Nie. Chciałam tylko zobaczyć, jak wam idzie, bo czas się kończy.
    
    – Idzie bardzo dobrze. Zaraz kończymy – odparłem wciąż w szoku, bo nie spodziewałem się, że może do nas zajrzeć.
    
    – Może ty kończysz – wtrąciła Marta. – Ja jestem jeszcze daleko.
    
    – Muszę się tu z wami schować, bo jakiś facet na mnie leci i mnie teraz szuka. Stanę sobie z boku. Nie zwracajcie na mnie uwagi. – Machała ręką, żebyśmy kontynuowali. – Mnie tu nie ma.
    
    Wciąż staliśmy nieruchomo jak sparaliżowani, ale połączeni. Patrzyliśmy razem na Patrycję i nie wiedzieliśmy, czy kontynuować, czy przerwać. Poczułem, jak Marta zaczyna się poruszać.
    
    Patrycja spojrzała na Martę swoimi zmysłowymi zielonymi oczami. Jej maślane oczy zdradzały, jak bardzo jest podniecona. Nie odwracała wzroku od Marty i dziewczyny wciąż na siebie patrzyły. Czułem, jak Marta napiera na mnie, jakby wołała: „mocniej, szybciej”. Wpadła w ekstazę. Krzyknęła przeraźliwie. Wystraszyłem się, że zaraz zbiegną się ludzie zobaczyć, czy nikomu nie stała się krzywda.
    
    Marta trzęsła swoim ciałem, jakby chciała przedłużyć orgazm. Zatrzymała się. Ścisnęła uda. Patrzyła na Patrycję i rozkoszowała się przechodzącymi przez jej ciało skurczami.
    
    Nie zdążyliśmy ochłonąć, a już zaczęli zwoływać wycieczkę do dalszego spływu. Wyskoczyliśmy do rzeki i ruszyliśmy w stronę pontonów.
    
    – Mówiłaś, że jesteś jeszcze daleko – zwróciłem się do Marty, gdy płynęliśmy w stronę pontonów – a całkiem szybko ci poszło.
    
    – To cudowne ...
    ... miejsce tak na mnie zadziałało. Ten niepowtarzalny klimat i atmosfera. Te przepiękne widoki dookoła.
    
    – Widoki ci się spodobały, powiadasz?
    
    – Wściekle intensywna zieleń.
    
    Miała rację. Te zmysłowe, zielone oczy potrafiły zawrócić w głowie.
    
    Kurwa – krzyknąłem, ześlizgując się z drewnianej belki, zawieszonej kilka metrów nad ziemią. Chciałem na nią wskoczyć, ale straciłem równowagę i runąłem w dół.
    
    Spojrzałem pod siebie, wyobrażając sobie jak leżę wgnieciony w ziemię z połamanymi żebrami rozrywającymi płuca. Moje ciało przeszył ból pochodzący z krwawiącej rany na przedramieniu. Upadając, zahaczyłem o stalową linę, do której byłem wczepiony.
    
    Patrycja zaśmiała się pierwsza. Ubawił ją widok faceta dyndającego bezwładnie na linie. Patrycja i Marta stały na podeście przy drzewie, kilka metrów nad ziemią, a ja zmierzałem w ich kierunku. Park linowy to był mój pomysł. Zachciało mi się wrażeń, to je teraz mam.
    
    Patrycja objęła Martę.
    
    – Przykro mi, że straciłaś chłopaka. – Powiedziała przybierając smutną, udawaną minę i spoglądając w dół, jakbym leżał wykrwawiając się na śmierć. – Ale nie martw się, zaopiekuję się tobą – Pogłaskała ją czule po kasku. – Zaspokoję wszystkie twoje pragnienia. – Przycisnęła ją mocniej do siebie.
    
    Marta uśmiechnęła się zakłopotana.
    
    Z niemałym trudem, wszedłem ponownie na belki rozwieszone na linach między drzewami. Gdy doszedłem do Patrycji, Marta stawiała już czoło kolejnej przeszkodzie.
    
    – Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. – ...
«12...789...»