Zaspokojony przez siostrę
Data: 03.07.2024,
Autor: JANO
... i rzeczywiście padł obok pompującego Radosława.
– Posikam się, posikam się przez niego – płakał ze śmiechu, tarzając się na podłodze. – Co za pajac… Ja pierdolę, co za idiota...
Wtedy Radosław poczuł się urażony. Zaprzestał robienia pompek i stanął nad Kipkiem.
– Wpierdol?! Wpierdol?! – krzyczał ze złością. – Sam jesteś idiota! Zważaj sobie!
Kipek zaczął zaśmiewać się jeszcze bardziej.
– Wstawaj, to ci wyjebię! – zachęcił go zabawnie Radosław, tupiąc nogą.
– Spokój, Radomir, bo sobie krzywdę zrobisz – powiedział Marek, chwytając Radosława za ramię i patrząc na niego groźnie z góry.
Radosław od razu się skulił i spotulniał. Nie poważyłby się na bójkę z Markiem, bo jego zadbana twarz najprawdopodobniej zostałaby wtedy poważnie oszpecona. Swoją muskulaturę wykorzystywał tylko do podnoszenia ciężarów na siłowni i do popisywania się nią, ale w żadnej bijatyce chyba nigdy nie brał udziału, a już na pewno nie z kimś ewidentnie silniejszym od siebie.
– Słyszałem, Radomir, że musisz już iść – rzekł rozkazująco Marek.
Radosław patrzył na niego tępo, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
– Właśnie, wypierdalaj stąd, baranie! – przetłumaczył mu Kipek, podnosząc się z podłogi i przecierając łzy rozbawienia.. – Nikt cię tu przecież nie zapraszał!
Radosław nie wiedział, jak się zachować i zrobił się czerwony ze wstydu. Został niekulturalnie wyproszony i nie mógł się przeciwstawić. Jego duma poważnie ucierpiała. Marek świdrował go nieznoszącym sprzeciwu wzrokiem. ...
... Radosław wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać, aż w końcu się poddał.
– Muszę już iść – bąknął do Karoliny, spuszczając głowę i odwracając się.
Ruszył czym prędzej w stronę wyjścia, z zawstydzenia chcąc chyba jak najszybciej zniknąć wszystkim z oczu.
– Czekaj! – krzyknęła Karolina, wstając.
Nie czekał, przyśpieszył jeszcze kroku.
– Jak tak, to ja też idę! – parsknęła moja siostra, ruszając za nim.
– Nie, ty zostajesz! – rozkazałem, chwytając ją w pasie i przyciskając do siebie.
Zaczęła się szarpać, ocierając się pupą o mojego fiuta, który w mig przez to zesztywniał. Zaraz ją wypuściłem, bo Radosław i tak już zniknął za drzwiami. Po chwili niezdecydowania, mając do wyboru albo iść za nim w mrok nocy, albo zostać na miejscu, Karolina wybrała wygodniejszą z tych opcji i bez słowa siadła z powrotem na kanapie. Nie omieszkała jednak okazać swego niezadowolenia poprzez naburmuszenie twarzyczki i ostentacyjne skrzyżowanie ramion.
– Głupki! – burknęła.
– No dobra, mordki, ja już też będę zawijał – oświadczył Marek. – Już chyba po imprezie…
– Zostań jeszcze – prosił Kipek. – Przecież mamy jeszcze wódkę.
Marek poklepał go tylko po ramieniu, pożegnał się i opuścił dom. Ja natomiast siadłem koło obrażonej Karoliny i ukłułem ją palcem w żebro.
– Ojejku, jaka zła – zażartowałem.
– Daj mi spokój!
– Ojojoj, ale jestem zła… Trzeba cię rozweselić – zacząłem łaskotać Karolinę po bokach, co od razu wymusiło u niej chichot.
– Ale wkurzona na nas, ...