Chory układ.
Data: 09.07.2024,
Autor: Sledzik985
... obraził.
- W-W t- tej chwili pani Maria ma klientkę, więc uważam że byłoby to niestosowne wparować tam w trakcie wizyty… - Cicho speszona mówiła do mnie.
- Spokojnie. Nie musi się pani bać, proszę mówić wprost. Nic się pani nie stanie, gwarantuję. – Złagodniałem ponieważ zauważyłem że mocno ją wystraszyłem.. To w końcu tylko pracownik.
- N-Na s- serio?
- Przestań się jąkać. Nie mam zamiaru zachowywać się jak nie wiadomo kto tylko dlatego że moje nazwisko jest… Nie wiem nawet jak to określić.
- W takim razie proszę chwilę poczekać. Pani Maria zaraz skończy z tamtą klientką. – Już uśmiechnięta odpowiedziała mi normalnie.
- Whooo, co za szybka zmiana…
Czekałem jakieś 15 minut, po tym zostałem zaproszony do gabinetu. Już na wstępie zbladła.
- D- Dzień dobry… Nazywam się Maria Ross….
- Nie kontynuuj… Chcę się tylko dowiedzieć kto Ci zlecił robienie mi tych zdjęć, a najbardziej mnie ciekawi po co.. – Byłem zły, choć nie wiem dlaczego. Jeszcze chwilę temu minąłem się z piękną dziewczyną, która powiedziała mi ‘’do zobaczenia’’ co wydało mi się strasznie dziwne.
- Niestety nie mogę powiedzieć. Takie informacje muszę zachować dla siebie, zresztą.. I tak niedługo się pan dowie…
- Nie obchodzi mnie to. Zaraz zadzwonię na policję za naruszenie prywatności… - już wyciągałem telefon, kiedy…
- Proszę! Nie rób tego! Przecież to tylko zdjęcia… - Ona się serio rozpłakała… To ma być zawodowy fotograf?
- Nie mam pojęcia do czego te zdjęcia zostaną ...
... wykorzystane… Jakbym miał być spokojny!? - Zdenerwowany, a z drugiej strony szkoda było mi jej.
- Spokojnie, nie zostaną opublikowane! Zostały użyte tylko dla potwierdzenia Twojego wizerunku. – Nadal słyszałem szloch w jej głosie.
- Wizerunku…? – Spytałem zaskoczony.
- No wiesz.. Ktoś chciał się dowiedzieć jak wyglądasz. – Kompletnie tego nie rozumiałem.
- Kompletnie tego nie rozumiem. Ale skoro nie zostaną opublikowane chyba nie muszę dzwonić na policję.. Ale jaką mam gwarancję że to co mówisz jest prawdą? – Spytałem podejrzliwie.
- Niby nie masz żadnej pewności, ale też nie masz dowodu że mogę kłamać, prawda? – Powoli do siebie chyba wracała.
- Właściwie to mogłaś użyć tej wymówki tylko dlatego żeby się ochronić. Ale… Dobra. Powiedzmy że Ci wierzę. – W tej chwili spojrzałem na zegarek. Była już 19! A na 21 musiałem się stawić na przyjęciu.
- Cholera! Spóźnię się… Nie dobrze. Żegnam panią, i proszę żeby to był ostatni raz kiedy panią widzę!- Pięknie się pożegnałem i wybiegłem.
Cudem zdążyłem się wykąpać i wsiąść w samochód. Jechaliśmy do sąsiedniego miasta, więc kawałek drogi przede mną. Jechaliśmy około godziny. 20: 45 byliśmy przed rezydencją. Co dziwne nie było tam żadnego samochodu, oprócz tej rodzinnej limuzyny. Coś mi tu nie grało, ale lokaj już na mnie czekał.
- Proszę tędy, paniczu. – Pomyślałem że te grzeczności są zbędne, ale nie obyło się bez pytań typu jak mi minęła podróż, czy trudno było tu trafić itd.
Po chwili wszedłem do sporego pokoju, z ...