Córka Architekta (III)
Data: 12.07.2024,
Kategorie:
alternatywna rzeczywistość,
Autor: Ignatius
... Alicja rozdała karty. Nie tylko nam dwóm, sobie też. Już jej nie broniłem, w końcu cały wieczór mogła się czuć nieco wyautowana. Szymo i ja wspominaliśmy wydarzenia i ludzi, których nie znała. To rozdanie miało charakter czysto rozrywkowy, rzucaliśmy żartobliwymi komentarzami. Znów wygrałem.
– I co, frajerze? – zaśmiałem się. Machnął ręką.
– Nie gram więcej z tobą, oszuście.
– Powinieneś teraz zdjąć spodnie. Do domu bym cię puścił w samych skarpetkach.
– Zgodnie z zasadami, rozbiera się ten, kto ma najgorsze karty. Czyli pani – wskazał na moją żonę.
Alicja zarumieniła się lekko, zakłopotana pokręciła głową i wyszła z pokoju. Zmartwiłem się i poszedłem za nią.
– Wytłumacz jej, że tylko żartowałem – dodał pośpiesznie Szymo.
Mieszkanie miało tylko dwa pokoje, kuchnię, łazienkę i przedpokój. Wiedziałem więc dobrze, gdzie szukać. Alicja stała przy oknie w naszej sypialni. Wypatrywała czegoś na zewnątrz. Podszedłem do niej bliżej i przytuliłem się do jej pleców.
– To był tylko żart, wracaj do nas – powiedziałem.
– Nie o to chodzi.
– Ala, jeśli gniewasz się o te historie, to wiedz, że to przeszłość – zapewniłem. – Zmieniłem się. Nie jestem święty, ale z każdym dniem staram się być lepszym człowiekiem. Przepraszam za to wszystko.
Mogę mieć pilot do żony, ale słownika z kobiecego na ludzki nie miałem. Nie wiem, o co jej dokładnie chodziło. Przytuliłem ją mocniej. Gniewała się za te opowieści z czasów mojej młodości? A może czuła się nieswojo cały ...
... wieczór? Pogłaskałem ją czule po policzku.
– Mam dziś urodziny – zaśpiewałem.
– Zdejmij ze mnie sukienkę – poprosiła.
Dwa razy nie trzeba mi było powtarzać. Do takich rzeczy to ja zawsze jestem chętny. Przygryzłem jej ucho i już po chwili ciuch poleciał na łóżko. A wtedy krew w moim ciele stała się gorąca jak lawa.
Przede mną stała pięknie wyeksponowana Alicja. Istny cud. Miała na sobie czarny koronkowy komplet bielizny, przyozdobiony czerwonymi kokardkami. Biustonosz ładnie podkreślający naturalne walory, majteczki niewiele zasłaniające i cudne pończochy na pasie. W mig zrozumiałem, że czekolada, którą dała mi rano, nie była nawet zaliczką mojego urodzinowego prezentu. Podejrzewam, że moje oczy wyglądały w tamtej chwili jak monety pięciozłotowe. Przyglądałem się jej dokładnie z każdej strony, i choć nie raz widywałem ją w seksownej bieliźnie, to akurat ten zestaw dziś debiutował. A był najlepszy ze wszystkich. Spełnienie moich marzeń. Wprost nie mogłem nasycić oczu.
– Podoba się? – zapytała niepewnie.
– Dzięki ci, Panie, żeś mi raju dał posmakować na ziemi – uniosłem wzrok ku górze i pocałowałem ją. Szybko mnie jednak odsunęła od siebie.
– Muszę jeszcze ubrać szpilki... – uśmiechnęła się uroczo. – Chcesz, żebym się tak pokazała Szymonowi?
To było podchwytliwe pytanie. Nie byłem pewny, czy mówiła to z pretensją, czy szczerze proponowała. Wpadł mi do głowy pomysł, niekoniecznie mądry. Szymonowi gały by wyszły z zazdrości, gdyby to zobaczył. Dodatkowo zawsze ...