1. Łabędzi śpiew


    Data: 14.07.2024, Kategorie: Fantazja zwierzęta, Autor: latarnia_morska

    Padająca przez niewielkie okno smuga światła rozświetlała zimne wnętrze. Z dołu dochodziły metaliczne dźwięki naczyń i pokrzykiwania kobiet. Skrzywiłam się z niechęcią i odłożyłam haft, nad którym bezskutecznie usiłowałam się skupić. Znowu to samo. Znów kolacja przy świecach. Znów pijaństwo, grubiańskie żarty, męskie rozrywki, kretyńskie przechwałki, opowieści o samczych wyczynach. Po raz kolejny mój mąż gości swoich przyjaciół. Po raz kolejny będę musiała tego wysłuchiwać, udawać, że dobrze się bawię. Miałam tego dość. Dość ich prymitywizmu, tępoty, przeświadczenia o własnej wielkości. Wszyscy mężczyźni są tacy sami. Wszyscy, włącznie z tym, który nazywa się moim mężem, rudobrodym potężnym człowiekiem o nalanej twarzy. Rubaszni, gruboskórni, bezmyślni siłacze. Dziś po raz kolejny będą się gościć w moim domu, w miejscu, które nazywam moim domem, choć tak naprawdę wcale nim nie jest.
    
    Musiałam wyjść. Uspokoić swoją złość. Poczuć powiew wiatru, dotyk słońca na twarzy. Odetchnąć świeżym powietrzem, poczuć zapach późnego lata.
    
    Zarzuciłam na siebie szal i cicho zeszłam po schodach. Z kuchni dochodziły zapachy pieczonego mięsa. Chwyciłam z kosza stojącego przy drzwiach bochen świeżo wypieczonego chleba i otworzyłam drzwi. Popołudniowe słońce oświetlało kamienne płyty tarasu. W oddali widać było pasące się stada zwierząt, łany zbóż, kołyszące się w podmuchach wiatru. Wkrótce zaczną się żniwa...
    
    - Wybierasz się gdzieś? - niski, tubalny głos zaskoczył mnie ...
    ... całkowicie.
    
    Odwróciłam się i spojrzałam na mężczyznę, stojącego w drzwiach jadalni. Mężczyznę, z którym dzieliłam życie, który nazywał się moim mężem, choć w rzeczywistości już wiele lat temu przestało mnie z nim cokolwiek łączyć. Cokolwiek... włącznie z łóżkiem.
    
    - Trochę boli mnie głowa - skłamałam, patrząc mu wprost w oczy - Chcę się trochę przejść. Ogród o tej porze jest taki piękny...
    
    Popatrzył na mnie uważnie i roześmiał się głośno.
    
    - No, tak, znów te kobiece fochy... Delikatność i słabość... Ech... - machnął ręką z politowaniem - W takim razie idź, pospaceruj. Ale pamiętaj, za dwie godziny przybędą goście. Chcę Cię widzieć z powrotem, chcę, abyś mi towarzyszyła, jak przystało żonie...
    
    "Oczywiście, pozory są dla Ciebie najważniejsze" - pomyślałam. Nie odważyłam się jednak tego głośno powiedzieć.
    
    Skinęłam głową i bez słowa wyszłam.
    
    Zawsze lubiłam koniec lata. Ogród o tej porze roku jest naprawdę cudowny. Drzewa i krzewy w pełni życia, dojrzałe owoce... Słońce już tak nie przypieka, a wiatr znad morza przynosi przyjemny chłód. Szłam alejkami, muskając dłońmi liście. Ich dotyk był tak przyjemny - szorstki i jednocześnie delikatny. Szłam nad rzekę, płynącą w końcu ogrodu, do mojej świątyni, do miejsca, które było tylko moje...
    
    Dojrzała kobieta, uciekająca przed całym światem. Żona najpotężniejszego w tym kraju człowieka, jedna z najnieszczęśliwszych kobiet na świecie... Na tym świecie, gdzie fałsz i obłuda idą w parze z podstępem i przemocą, gdzie poza literaturą i ...
«1234...7»