1. Żniwna dziewczyna


    Data: 19.07.2024, Kategorie: Zdrada Autor: Dreshganor

    ... wodą. Nie mogła jakoś się usadowić w zalanym do połowy kajaku.
    
    Bardzo dobrze. Najlepiej będzie jak, to ty kochanie wypierdzielisz ten kajak – Powiedziałem sobie w myślach.
    
    Dała za wygraną. Z pluskiem opadła pupą na siedzisko i zaczęła płakać.
    
    Nie mając koncepcji co zrobić, wydobyłem przewalającą się w wodzie po dnie kajaka butelkę Specjala.
    
    - Pyfko? - zagaiłem uprzejmym i uśmiechniętym głosem.
    
    Chlipiąc, wystawiła rękę. Po pociągnięciu sporej ilości z butelki zapluskała stopami w wodzie i zaczęła się śmiać. Sobie też otworzyłem.
    
    Dobre mycie tyłka nie zaszkodzi, jeżeli ma się stać – Chichotałem obleśnie w myślach, rozglądając się jednocześnie za czymś, co mogłoby być przyczyną i pretekstem do kontrolowanej wywrotki kajaka i definitywnego zakończenia wiosłowania na dziś.
    
    Rzeka dotarła do skraju lasu, pośród którego, na pagórku było miejsce biwakowe z wiatą, stołem i ławkami. Usiłowałem tego miejsca nie dostrzegać, bo dawało raczej marne szanse na to, że będziemy tu mogli spędzić noc sam na sam, ale moja pasażerka usilnie nalegała, żeby się tu zatrzymać. Dałem za wygraną, chociaż nie tak to planowałem. Przybiliśmy do brzegu. Stopowiczka wysiadła z kajaka i człapiąc śmiesznie w mokrych, powyciąganych ciuchach, po polu biwakowym, dokonywała oględzin okolicy.
    
    - No to mamy chyba nocleg – zakrzyknąłem do oddalonej dziewczyny, z kajaka, uważnie obserwując jej reakcję. W myślach liczyłem, że perspektywa noclegu z nieznanym facetem wywoła protest. Z jednej ...
    ... strony świadczyłoby to o marnych moich szansach na grzech tej nocy, z drugiej jednak dałoby mi szanse na wywiezienie jej w lepsze chaszcze, co organizacyjnie sprzyjałoby lepiej w odrzuceniu cnotliwości. Nie zaprotestowała.
    
    Pomimo kończącego się powoli dnia upał nie odpuszczał. Przystąpiłem do wywalania bambetli z zalanego kajaka na brzeg. Z zadowoleniem stwierdziłem, że moje rzeczy, zabezpieczone śmieciowymi workami, nie do końca sucho, ale jakoś przetrwały. Studencki plecak za to, przy wyjmowaniu był chyba z 10kg cięższy niż przy jego załadunku. Udając trudność z wydobyciem plecaka spod pokładu, tytłałem go w wodzie po kokpicie jak gąbką. Trochę wody ubyło, a plecak zyskał kolejne kilogramy masy, aż ociekający wylądował na trawie. Rozpocząłem procedurę dmuchania materaca, z niepokojem patrząc na rzekę czy nie nadpływają hordy kajaków. Stopowiczka załamując ręce nad stanem swoich ciuchów, wyciągała mokre szmaty z plecaka i rozwieszała na krzakach i gałęziach.
    
    Niestety na horyzoncie pojawiły się dwa kajaki. Pod pretekstem kombinowania czegoś z namiotem zrobiłem w całej okolicy taki burdel, jaki tylko potrafiłem. W połączeniu z suszącymi się wszędzie ciuchami miejsce przestało wyglądać zachęcająco, ale sprawy należało pilnować do końca. Dwa kajaki z dwoma parkami zbliżały się coraz szybciej. Zdjąłem koszule, wziąłem piwo w dłoń i z gołą klatą zacząłem mordę piłować, rycząc pieśń rezerwistów "goooodzina piąta minut trzydzieści, kedy pobódkaaaaa zaaaaagrała...".
    
    Kajaki ...
«1...345...21»