1. Plugawa kompania, czyli heca na cztery…


    Data: 22.07.2024, Kategorie: historia, Brutalny sex Romantyczne Zdrada Autor: DumasXXX

    ... miejsca do walki wycofali się na plac. Arnulf popędził za nimi. W rozgardiaszu stał już między Salomonem a Wittmanem, którzy dziarsko skacząc z koni, dobyli tego co im było drogie. Salomon wywijał ósemki swą szablą, a Wittman na dystans trzymał najeźdźców, skierowanym w ich stronę pałaszem.
    
    Przysadzisty Niemiec w swej kirasjerskiej zbroi i z łbem zakutym w szyszak, budził respekt piechurów, więc Ci z większą werwą rzucili się na "Polaczka". O jakże się pomylili, gdy obaj otrzymali cios szablą tak zwinny, że nie zdążyli nawet pomyśleć o sparowaniu.
    
    - rzekł do zdezorientowanego Arnulfa Ingmar, spokojnie obserwujący całe zajście na swoim rumaku. Spokojnie, acz trzymając dwa przygotowane do strzału pistolety.
    
    Arnulf wciąż jak ciele patrzy na rajtara, który powtórzył swoje słowa, precyzując.
    
    Młody Flamand odwrócił się i ujrzał dominujący nad placem kościół Towarzystwa Jezusowego. Zostawiwszy zwartych w potyczce przypadkowych sojuszników, Arnulf wbiegł przez potężne, uchylone drzwi do wnętrza kościoła.
    
    Kościół pod wezwaniem św. Karola Boromeusza był w przebudowie. Przy ścianach porozstawiano rusztowania. Panowała jednak pełna estymy cisza. Nikt nie pracowała. Flamand przemieszczał się między ławami i nie mógł oderwać wzroku od bogato zdobionego ołtarza. Skręcił jednak w nawę boczną, czując się pewniej w półmroku. Gdy usłyszał skrzypienie głównych drzwi, z lękiem przed pościgiem, wskoczył do konfesjonału.
    
    Starał się opanować oddech, nie powodować żadnego hałasu. ...
    ... Siedział jak trusia, nie zważając, że na zewnątrz konfesjonały zwisała fioletowa stuła. Drgnął, gdy po drugiej stronie kraty usłyszał trzask. Na klęczniku uklękła jakaś osoba! Przerażony Arnulf usłyszał sakramentalne słowa: „Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam.” Przypatrzył się postaci, która je wypowiedziała. A słowa jej były delikatne, niewieście. Za kratkami w półmroku dało się dostrzec jasną twarz blondwłosej młodej kobiety o połyskujących błękitno-szklistych oczach.
    
    Każde nietaktowne słowo mogłoby wzbudzić niepokój u penitentki, a kto wie, czy po kościele nie krążą strażnicy, którym Arnulf tak szczęśliwie umknął. Pogrubionym głosem odpowiedział więc kobiecie, czując lekkie zażenowanie.
    
    Jasna twarz młodej kobiety zarumieniła się. Nerwowo przekładała palce, łamiąc przypisaną postawę religijną. Arnulf odrobinę zainteresowany i rozbawiony zaczął dociekać, jak doszło do tego „ciężkiego grzechu” - jak to ujął.
    
    - westchnęła kobieta, której Arnulf przyglądał się coraz dokładniej i ocenił, że nie była od niego znacznie starsza, około trzydziestego roku życia.
    
    Wystarczająco, aby po zadośćuczynieniu małżeńskim obowiązkom poddać się urokowi młodszego Italczyka, a może także młodemu Flamandowi takiemu jak on.
    
    Niewiasta westchnęła i zaczęła swoją opowieść.
    
    „Wyszłam razem ze służącą, poczciwe dziecko, po cytrusy na targ. Doskonale wiedziałam do kogo idę. Rozkochiwałam się w czarnym spojrzeniu tego Lucyfera, Italczyka. Rzecz jasna, stał przy straganie. Pozwalał dotykać, ...
«12...567...»