Plugawa kompania, czyli heca na cztery…
Data: 22.07.2024,
Kategorie:
historia,
Brutalny sex
Romantyczne
Zdrada
Autor: DumasXXX
... do pokoju schadzek i zmierzyły złowrogim wzrokiem opatuloną pod samą szyję Anitę, Arnulf już wisiał na gzymsie flamandzkiej kamienicy i starał się przesunąć, choć trochę, by zeskoczyć na dach stojącej przy murze z tyłu kamienicy zagrody. Puścił się. Padł na deski. Przeklął siarczyście do stu diabłów. Zmurszałe deski połamały się, a młody Flamandczyk wpadł do środka zagrody.
Zleciał wprost na plecy postawnego draba w czerwono-złotej tunice narzuconej na skórzany kaftan, który to zabawiał się jak przystało, po hiszpańsku, wpychając kutasa między pełne i pulchne cycki blondwłosej żony karczmarza. Krzyk baby zgrał się z kurwami lecącymi z ust porucznika. Arnulf padł jak rażony piorunem, ledwo zdając sobie sprawę jak bardzo wpadł z deszczu pod rynnę.
Kobieta odepchnęła żołdaka i zakryła swe ponętne cyce. Ten zaś wciąż ze sterczącym fallusem rzucił się do Arnulfa z pięściami. Zlał go nieco dla otrzeźwienia i trzymając za koszulę wyrzucił na podwórze.
Otrzeźwiony młodzian spojrzał na draba. Mężczyzna miał na sobie tunikę z wyhaftowanym w białym polu krzyżem św. Andrzeja, a w dłoni dzierżył szponton. Kutasa schował już w pantalony. Arnulf nie miał wątpliwości, kim jest ów amator hiszpańskich pieszczot. Po chwili w podwórzu pojawił się dobosz – werbownik i dwóch strażników, którzy niezależnie od oporu nieszczęśnika zaciągali go na zaciężną listę owego draba – porucznika.
Już po chwili Arnulf szedł w eskorcie dwóch uzbrojonych w berdysze żołdaków, maszerujących w takt ...
... wybijany przez dobosza. Dumny z pierwszego zaciągu porucznik, przewodził orszakowi. Wiódł nieszczęśnika Wijngaardstraat, która im bliżej placu, tym bardziej się zwężała. Co rusz ktoś szturchał strażników i nie omieszkał skierować parę siarczystych obelg pod adresem porucznika, nie zważając na lśniący na jego tunice krzyż św. Andrzeja. Rozeźlony oficer zaczął czynić użytek ze swojego szpontonu i rozganiał hałastrę. Trącił wnet drzewcem rumaka, smukłego araba. Spojrzał w górę na jeźdźca. Spod futrzanej czapy obserwował go poirytowany Salomon Wyszkowski. Wstrzymał konia.
- wrzasnął oficer.
Koń zachrapał, a Salomon milczał. Po chwili za jego plecami, z placu wyjechali dwaj kompani. Jeden ze strażników podszedł do oficera, drugi nerwowo dzierżąc berdysz, nie spuszczał z oczu Arnulfa.
- wtórował oficerowi strażnik trzymając berdysz oburącz i tak spychając jeźdźca w stronę placu.
Morion strażnika poturlał się po ziemi, gdy po siarczystym uderzeniu nahajem, zleciał z krwawiącego łba strażnika.
- wrzeszczał oficer wymachując drzewcem.
- przemówił mu do rozsądku Wittman, który chwyciwszy oficera za tunikę, niczym zabawkę, podniósł o cal nad ziemią.
Rzucił nim wprost na drugiego ze strażników. Arnulf w porę odskoczył. Stał jednak jak wryty, nie pojmując co tak naprawdę się działo u skraju Wijngaardstraat, prawie na Carlo Borromeo plein. Żołdacy namiestnika Niderlandów nie dali tak sobą pomiatać. Zapomniawszy o rekrucie, rzucili się na jeźdźców, którzy chcąc mieć więcej ...