Dzień jutrzejszy niech martwi się sam o siebie... 2/2
Data: 30.07.2024,
Autor: Marcin123
... zaczęłam marzyć o Marcinie.
Po kilku dniach przyjechał po mnie do domu, przedstawił się rodzicom i pojechaliśmy jego pięknym sportowym wozem nad rzekę, gdzie jest sztuczne jezioro i przystań żaglówek. Sebastian ma bardzo bogatych rodziców, dlatego ma sportowy samochód, super willę, przy której nasz dom to psia buda i cudowny jacht.
Cóż mam pisać? Poszliśmy na jacht, gadaliśmy i nagle on zaczął robić podchody – chciał się całować. Obrzydlistwo. Wykręcałam się, jak mogłam, ale on nastawił muzyczkę, rozlał szampana i "wziął sprawy w swoje ręce”. Zaczął mi jeździć łapą po udzie, niezgrabnie, a przy tym spocił się i ręka mu się trzęsła. No po prostu odlot. A ja, jak to ja, tak, jak mnie uczył Marcin, bez ogródek i prawdę w oczy - wstałam, powiedziałam, że to obrzydliwe. Jeszcze coś tam próbował, ale wyrwałam się, wybiegłam na molo, a kiedy on wygramolił się, próbując mnie zatrzymać, powiedziałam, że jak go jeszcze raz zobaczę w odległości bliższej od siebie, niż 500 metrów, to mu skuję mordę i urwę jaja, a wiem jak, bo mam brata, który jest mistrzem judo (fajny tekst - nie wiem, skąd mi wtedy przyszedł do głowy). I poszłam.
Tak zakończyła się moja pierwsza i chyba ostatnia próba zwalczenia miłości do Marcina innym chłopakiem. Klin – klinem nie zadziałał. A Sebastian omijał mnie szerokim, bardzo szerokim łukiem. Chyba potem Natalka się z nim spotykała. Może go poukłada i zrobi z niego faceta.
******
Za tydzień wraca Marcin. Jeszcze tydzień... Nie mogę się ...
... doczekać. Każda godzina to całe wieki. Ryzyk fizyk. Jestem zdeterminowana. Chcę być wreszcie spełnioną kobietą i mieć w łóżku mojego najukochańszego mężczyznę. Chcę, bardzo chcę zrobić to z nim i MUSI to nastąpić. Mam podobno silną psychikę – tak mówią w sekcji szermierczej Więc do boju!
Nie wiem, jak mi się uda z nim pokochać fizycznie, jak go do tego namówić. Ale muszę spróbować, bo marzę o tym, już nie daję rady, wciąż o nim wyślę na pograniczu wariactwa, dość mam samogwałtów z wyobrażaniem sobie, że to on. Ostatnio zdarza mi się to zbyt często. Moja cipcia jest dla niego, a nie dla moich palców. Pragnę go z całego serca. W tą lub w drugą stronę. Jeśli mnie odrzuci – zrozumiem, będę cierpiała i nie wiem co dalej. Ale chcę, tak bardzo chcę z nim się kochać. I wiedzieć, czy on też. Może po prostu mu to powiem. Wprost, tak jak mnie uczył. I niech się wali cały świat.
Wiem, że może go sobie idealizuję. Bo tak bardzo i tak długo tęsknię. Ale nie mógł się zmienić przez dwa lata. Może jestem młoda, głupia i hormony we mnie buzują. Mam nadzieję, że nie ma tam zagranicą żadnej dziewczyny, bo bym tego nie zniosła. Bym pojechała i suce wydrapała oczy. Ale nie wierzę w to. On by mi powiedział po nauczce z tą Kingą. Przecież to ten sam Marcin, mój mistrz judo, mój John Smith. Tak go pragnę! Muszę go mieć w sobie! Albo niech wyraźnie powie, że nie. Wydaje mi się, że kocha mnie bardziej, niż normalnie brat kocha siostrę. Że widzi we mnie też kobietę, która za nim szaleje i chce się z nim ...