Dzień jutrzejszy niech martwi się sam o siebie... 2/2
Data: 30.07.2024,
Autor: Marcin123
... sobie na kochanie w pupie. A okazało się, że jest to samo cudowne szaleństwo... Kończę, Marcinek mnie woła, idziemy na motocykl.
*****
To jakiś obłęd. Pociąg zniknął w oddali i pojechałeś. Mało nie zemdlałam. Ryczałam na peronie w głos, a ludzie oglądali się za mną. Jak pijana snułam się do domu. Nie ma już Marcinka, Nie ma już Marcinka, nie ma już mojego najukochańszego Marcinka...
Dni i noce zlewają się w całość. Nie mogę jeść, nie mogę spać, ryczę po nocach. Nie chodzę na treningi szermierki. Jak wychodzę z domu, to idę tam, gdzie jeszcze niedawno chodziliśmy razem, gdzie śmialiśmy się, całowaliśmy, gadaliśmy. Siadam na ławce w parku, patrzę na kaczki i znów ryczę. Spotkałam Kaśkę. Kiedy mnie zobaczyła, była przerażona. Myślała, że jestem bardzo chora. Powiedziała, że wyglądam, jakbym miała umrzeć.
Umrzeć...
Śpię w Twoim pokoju. Dotykam Twoich rzeczy, przytulam się do nich. Uświadomiłam sobie, że Ciebie zobaczę dopiero zobaczę za rok.
Wczoraj zrobiłam straszną rzecz. Obudziłam się w nocy, zaczęłam wyć z żalu a potem gwałciłam siebie. Mocno, uparcie, głęboko, nie wiem, po co, cała we łzach, coś sobie chyba uszkodziłam, bo z cipci płynęła mi potem krew, i boli mnie w środku... Jestem głupia, bezwartościowa pinda... Nie wiem, co mnie napadło...
Umrzeć...
Rodzice są bardzo zaniepokojeni. Mama przychodzi do pokoju, tuli mnie do siebie, ale o nic nie pyta. Raz tyko zapytała, czy chcę z nią iść do psychologa. Daje mi jakieś leki. Czy mama się domyśla? ...
... Kochani rodzice, nie są chyba w stanie zrozumieć i pomóc...
Dzisiaj NAPRAWDĘ uświadomiłam sobie, że Marcina długo nie zobaczę. Ja nie mogę wytrzymać bez niego godziny, a mam czekać miesiącami? To potworne.
I wtedy też zobaczyłam całą sytuację w prawdziwym świetle. Co dalej, nawet jak wróci? Jesteśmy RODZEŃSTWEM. Oznacza to, że nie możemy założyć rodziny, mieć dzieci, być razem, że nie ma dla nas żadnej przyszłości, że to beznadziejna miłość, to ślepa uliczka. Może, gdyby mnie nie było, Marcin jakoś by przecierpiał, potem założył rodzinę i żył normalnie. Dopóki ja będę, nie jest to możliwe, bo wiem i czuję, jak bardzo i on mnie kocha... JA MU MARNUJĘ ŻYCIE!
Umrzeć... Gdybym odeszła, zabiłabym swoje cierpienie i uwolniła od siebie Marcina. Rozumiem, że to wszystko przeze mnie. Że zawsze go kochałam, od dzieciństwa, jednocześnie dwoma miłościami – jako siostra i jako kobieta. Że od pierwszych fantazji seksualnych młodziutkiej dziewczynki zawsze wyobrażałam sobie, że moim ukochanym jest Marcin. Nie potrafiłabym ułożyć sobie życia bez niego, a z nim jest to niemożliwe. Każdy inny mężczyzna mnie brzydzi. To obłęd, obłęd, obłęd...
Co robić?
Umrzeć? Nie mam odwagi. Przyszedł dzień jutrzejszy. I nie martwi się o siebie, jak myślałam – to gówno prawda. Ja martwię się o jutro, które stało się dziś.
Te moje zapiski wkładam teraz zawsze do... schowka na narzędzia w motocyklu Marcina, razem z ulubionym wisiorkiem z jego zdjęciem. Nie chciałabym, żeby ktokolwiek to znalazł. ...