Pani Wisłowska (IV)
Data: 07.08.2024,
Kategorie:
Sex grupowy
Fantazja
uczniowie,
przymus,
Autor: Sztywny
... inaczej, wysławiała, zachowywała i przede wszystkim czuła. Obrastała w piórka za każdym razem, gdy jakiś chłopak obrócił się za nią, albo tak bez powodu zagadał. Niektórzy nawet stali się namolni, jak niepozorny Konrad, ale tylko schlebiali jej mocniej.
Szczególnie zachowanie Konrada przykuwało jej uwagę, gdyż na pierwszy rzut oka kwalifikował się na telefon do policji. Bez przerwy za nią chodził, odprowadzał ukradkiem do domu i do sklepów niczym wieczorny cień. Nigdy nie zagadywał, a na wszelkie sygnały wykrycia reagował natychmiastową ucieczką. Mimo to podobało jej się, że ma wielbiciela, nawet jeśli od czasu do czasu wzbudzał nieprzyjemne ciarki. W końcu ile dziewczyn mogło pochwalić się własnym prześladowcą? Lilka na pewno nie miała żadnego.
Wstała z łóżka, zmęczona przewijającymi się przez głowę myślami i stanęła przed wysokim lustrem. Zrzuciła resztę ubrań i w stroju Ewy spoglądała w ostre odbicie. W przeszłości unikała takich scen. Uważała się za mało atrakcyjną ze względu na chude ciało i wystające kości żeber czy ramion. Nogi nie były ani długie, ani smukłe, ot ginęły w swej przeciętności. Niemal anorektyczny wygląd odbił się na kobiecych walorach: miała małe, sterczące piersi, przypominające dwa wygięte stożki. Pupa tak wielka, że nawet sukienki o rozmiar za duże nie potrafiły jej ukryć, sprawiała mniej zawodu, ale wciąż dokuczała swym przesadzonym rozmiarem. W zasadzie mogła jedynie poszczycić się delikatną, bladą skórą, niezwykle przyjemną w dotyku. Nawet ...
... twarz pozostawiała wiele do życzenia. Brudno-zielone oczy znikały pod okularami, wąskie usta było widać tylko wtedy, gdy się szeroko uśmiechała, co robiła niezmiernie rzadko. Mogła dziękować jedynie za to, że nie ma problemu z trądzikiem. Brązowe włosy jeszcze niedawno upinała w kucyk, lub kok ze względu na wygodę.
Tak było kiedyś. Dzisiaj obracała się na boki i podziwiała młode, nęcące ciało. Piersi może nie były duże, ale jędrne, a różowe, pełne sutki aż się prosiły o pieszczotę. Była chuda, ale wyprostowana mogła zauważyć pewną smukłość, zwiewność sylwetki. Nie była wysoka, ale przynajmniej miała proste nogi i kształtne stopy. Pupa... no cóż, w pewnych kulturach w zasadzie mogła być boginią płodności. Jednak najbardziej dumna była ze swojej twarzy. Za namową Lilianny wystylizowała fryzurę, podkreślając eliptyczny kształt głowy i posągowe rysy. Liczne godziny spędzone z przyborami do makijażu uwypukliły arystokratyczne linie, o których była święcie przekonana przyjaciółka. Ale nawet w tej chwili, gdy nie miała na sobie żadnej kreski, pomadki i pudru, była dumna z darów matki natury. W końcu nie obdarowała jej kulfoniastym nosem, krzywym zgryzem czy odstającymi uszami. Wszystko było na miejscu i wprawiało w ekscytację.
- Marta, kolacja, na miłość Boga!
- Już idę! Jezu. - Ostatnie powiedziała już ciszej.
Ubrała się pośpiesznie i z rozmarzoną miną zbiegła do kuchni.
Czwartek i piątek minęły błyskawicznie, kiedy dwie przyjaciółki skupiły się na przygotowaniach. ...