-
Bezsenność w Seattle
Data: 14.11.2019, Autor: nefer
... cień konsternacji przebiegający po pogodnej dotąd twarzy Najwyższej. - Obawiam się, Frank, że jest tego trochę zbyt dużo. Mam napięty harmonogram, przesadziłam w powietrzu i nie mogę zostać tutaj na tyle długo, aby to wszystko przeczytać. Nie zdołam też zabrać ze sobą tylu książek. - Udając zakłopotanie uniosła dłoń z pilotką i goglami. - A nie mogę przecież poprosić o to Sandry i Davida, oni nie wypuszczają z rąk tych swoich zabawek. I tak pozwalają mi na zbyt wiele swobody, jak ciągle to powtarzają, więc nie powinnam się im narażać. - Szczęśliwie, na twarz powrócił cień uśmiechu. - Pani Prezes, to wybór najważniejszych pozycji, nie potrafię już niczego odrzucić, jeżeli materiał ma być w miarę kompletny. - Wierzę ci, Frank. Mamy więc pewien kłopot, ale znalazłam chyba rozwiązanie. - Dawczyni Chleba i Pracy uśmiechała się teraz zupełnie otwarcie. - Najwyższa? - Nie wątpię, że posiadasz pełną wiedzę, którą mogłabym znaleźć w tych tomach. Zamiast książek, zabiorę ciebie. Będziesz mi towarzyszył i zreferujesz na początek najważniejsze punkty. - Jak sobie życzysz, Milady. - Nie traćmy więc czasu, czeka na mnie fryzjer. - Fryzjer, Milady? - Mam jeszcze dzisiaj oficjalne obowiązki i muszę się odpowiednio przygotować. Schowaj gdzieś te tomy i ruszamy. Tylko pospiesz się, Frank. Naprawdę nie mamy zbyt wiele czasu. Nigdy dotąd nie trafił do prywatnej części Zamku, rozglądał się więc z zaciekawieniem po urządzonych w nieco staroświeckim stylu ...
... pomieszczeniach, do których zdołał zapuścić spojrzenie. Najwyższa nie dała mu jednak zbyt wielu okazji do podziwiania mebli, dywanów i obrazów, zdecydowanym krokiem zmierzając do celu, którym okazały się jej osobiste apartamenty. - Wybacz, Frank. Muszę się przebrać. - Obdarzając zakłopotanego towarzysza kolejnym olśniewającym uśmiechem, pozostawiła go samemu sobie w westybulu. Mógł teraz do woli przyglądać się elementom wystroju wnętrza, nabrał jednak wielkiej ochoty, by zajrzeć do którejś z przyległych komnat. A nuż natrafiłby na sypialnię Najwyższej? Miałby o czym wspominać, nawet po latach, a taka okazja pewnie nigdy się już nie powtórzy. Powstrzymał się dużym wysiłkiem woli, uznając ryzyko za zbyt wielkie. - Chodźmy, Frank. Lady Ariadna wyłoniła się z drzwi prowadzących zapewne do garderoby, pozbyła się bowiem lotniczego kombinezonu i ukazała się w swobodnym stroju ni to sportowym, ni to domowym. Pomyślał, że uwinęła się wyjątkowo szybko, może pomogło to, że nie układała rozpuszczonych nadal niesfornie włosów. Prawda, przecież oczekiwał na nią fryzjer. W odróżnieniu od reszty obejrzanej przez Franka części apartamentów, gabinet urządzono w stylu ultranowoczesnym. Nie potrafił odgadnąć przeznaczenia wielu wymyślnych urządzeń, chociaż przypuszczał, że służą odświeżaniu urody Najwyższej. Co prawda, on sam i tak uważał ją za skończoną piękność, rozumiał jednak, iż podobne wrażenie pani Prezes chce zapewne wywierać na szlachetnie urodzonych oraz wszystkich innych poddanych ...