1. Bezsenność w Seattle


    Data: 14.11.2019, Autor: nefer

    ... Korporacji, a to wymaga starań i wysiłku. Okazało się przy tym, iż w gotowości do podjęcia tychże starań oczekuje nie tylko mistrz fryzjerski ale cała gromadka osób obojga płci. Lady Ariadna opadła na jeden z foteli i posłusznie oddała się w ręce mistrza oraz kilku manikiurzystek czy też pedikiurzystów, albo odwrotnie. Zawsze myliły mu się nazwy ich specjalności. Wolną przez krótką chwilę dłonią Milady wskazała usytuowane obok siedzisko.
    
    - Zaczynaj, Frank. Opowiedz coś o początkach Vancouver i Bioelectronics United.
    
    - Tak, Najwyższa. Czy wiesz, że samo miasto okazuje się starsze nawet od naszego Seattle, kto by pomyślał? - zaczął z pewną tremą, ale szybko odzyskał pewność siebie, wkraczając na dobrze znany teren. - Ale tworzyli je parweniusze i prostacy, jacyś drwale i wielorybnicy, pojawiali się nawet poszukiwacze złota.
    
    - Prostacy i parweniusze, powiadasz?
    
    - Dopiero doprowadzenie kolei żelaznej otworzyło drogę dla rozwoju przemysłu, a przecież przemysł to pierwotna podstawa korporacji i nowej szlachty. Ale podczas gdy oni tam budowali tę swoją kolej i nadal bawili się w drwali, w Seattle już dwieście lat temu z okładem sir William, Pierwszy Prezes, Twój przodek, Milady, postawił na nowoczesność i lotnictwo! A teraz wszyscy zbieramy tego owoce. Ci z Bioelectronics zgromadzili może bogactwo i władzę, ale nie mogą równać się z Korporacją Boeinga.
    
    - To ciekawe, mów dalej.
    
    - Gdy rozpadały się skorumpowane systemy rządów federalnych, ogłosili się Protektorami ...
    ... Vancouver, okolicznych ziem i tamtejszych mieszkańców.
    
    - Podobnie jak i moi przodkowie, Frank.
    
    - W żadnym wypadku nie mogą jednak równać się ze szlachetnością twego pochodzenia, Najwyższa!
    
    - Miałeś opowiadać o historii naszych sąsiadów, a nie prawić mi komplementy.
    
    - Oczywiście, wybacz Milady. A więc, gdy zorientowali się wreszcie, że dochody trzeba sensownie inwestować, zwrócili się ku elektronice...
    
    Kontynuował tak przez kilkanaście minut, nie pozwalając już sobie na żadne osobiste komentarze, chociaż bliskość szlachetnie urodzonej Lady Ariadny Boeing, Najwyższej Prezes Rady Nadzorczej, Opiekunki i Protektorki, Dawczyni Pracy i Chleba, by wymienić tylko niektóre z jej tytułów, sprowokowałaby do wygłaszania komplementów każdego godnego tego miana mężczyznę. Obawiając się, że widok mógłby rozproszyć tok myśli, przymknął oczy. Tak wydawało się bezpieczniej. Dlatego z opóźnieniem zorientował się, że Lady Ariadna przestała słuchać, dopiero cichy, coraz bardziej regularny oddech Najwyższej uświadomił mu, że pani Prezes zapadła w drzemkę. No proszę, oto jak doskonale wywiązał się ze swojego zadania, jak bardzo potrafił przyciągnąć uwagę Milady...
    
    Fryzjer oraz manikiurzystki odstąpili, nie chcąc zakłócać snu Lady Ariadny. Speszony, zamilkł i on. Najwyższa drzemała jeszcze przez chwilę. Oddech utracił jednak regularność, ocknęła się, gwałtownie otwierając oczy.
    
    - Chyba zasnęłam – powiedziała, cokolwiek niepewnie.
    
    - Tak, Milady.
    
    - Która godzina? Jak długo ...
«12...456...15»