Zabójstwo w efekcie
Data: 17.08.2024,
Kategorie:
niewinność,
podryw na ulicy,
sąd,
zabójstwo,
seks na basenie,
Autor: MrHyde
... to zrobił.
- I to był powód, żeby go zabić? – ironizuje sędzia.
- Nie, wysoki sądzie. To był powód, żeby się zadurzyć. To znaczy, zakochać. To znaczy, pozwolić na współżycie, jeśli wysoki sąd wie, o co chodzi. Po prostu, Boguś też się podniecił. Zsunął slipki i położył się na mnie. Od razu wszedł swoim krokodylim ogonem. I było naprawdę super. Powiedziałam mu tylko, żeby we mnie nie tryskał. Mruknął „aha” i robił to ze mną tak długo, aż poczuł, że dłużej nie wytrzyma.
- Sąd rozumie, proszę pani – komentuje sędzia i prosi o powrót do meritum.
- Cieszę się, wysoki sądzie. – Sala parska śmiechem. Z nielicznymi wyjątkami. Przyjaciółka oskarżonej i świadek oskarżenia Karolina Niezabudzka zakrywa dłonią oczy, przedstawiciel prasy łamie ołówek. Pierwszy powstrzymuje wesołość sędzia. Prosi o zachowanie powagi i spokój. – Odwiozłam go pod bibliotekę. Umówiliśmy się, że następnego dnia po pracy znowu spotkamy się na basenie.
- Żeby ułatwić pani złożenie zeznań, pozwolę sobie spytać, ile spotkań w sumie odbyła pani z nieżyjącym Bogusławem Rohlikiem?
- Dwa, wysoki sądzie. To, o którym właśnie opowiedziałam i następne, podczas którego do tego doszło. Czy mam mówić dalej?
- Tak, proszę bardzo. Proszę jedynie nie opowiadać całego dnia, tylko skupić się na tym, co według pani ma najbardziej istotne znaczenie.
- Dobrze, wysoki sądzie. Najważniejsze stało się na ręczniku. Tym w kotki. Pierwszy leżał na mnie Boguś. Szybko musiał zrobić sobie przerwę. Powiedział, że ...
... tak mocno na niego działam, że jeśli chcę go mieć w sobie dłużej, muszę trochę poczekać. Kto by się nie zgodził!
Nie chciałam jednak za długo czekać. Tym bardziej, że byliśmy nadzy. Bałam się, że ktoś nas zobaczy i mnie rozpozna. Położyłam się więc na nim. Buzią do ziemi. Ale Boguś miał twardy ogon! I gruby! Nie wiem, jak on się we mnie zmieścił. Zaczęliśmy się więc kochać. On leżał nieruchomo, a ja pracowałam biodrami. Góra, dół, góra, dół, normalnie jak przy seksie. Nie muszę wysokiemu sądowi chyba tłumaczyć.
Było wspaniale, ale Boguś szybko ścisnął mnie w talii i spróbował mną kierować. Tak, żeby jemu było dobrze. To przygniotłam mu szyję łokciem. Boże, jakie wielkie zrobił oczy. Jaki był zdziwiony! Jak się wystraszył! A ja mu na to: „Nie bój się, Boguś! Rób mi to. Tylko nie waż się tryskać!” Posłuchał. Zrobił się czerwony na twarzy, ale nie trysnął. Jak poczuł, że dłużej nie da rady, zrzucił mnie z siebie. Nie od razu. Tkwił we mnie jak kotwica zaczepiona o głaz na dnie morza. Trochę się musiał poszarpać, ale uwolnił się spode mnie.
„Ale jesteś wariatka!” – syknął. Dodał coś jeszcze, że o mało go nie udusiłam. A ja na to, że niejeden marzy o tym, żeby być uduszonym z miłości. Boguś zrobił parę głębokich wdechów, przyznał mi rację i spytał, czy chcę jeszcze.
No to się rozejrzałam dookoła. Nikt na nas nie patrzył. Nadal chroniły nas zarośla. Usiadłam na nim okrakiem. Już mi było wszystko jedno, że buzię trzymam wysoko i że piersi na wierzchu. Chciałam, żeby mnie ...