Zabójstwo w efekcie
Data: 17.08.2024,
Kategorie:
niewinność,
podryw na ulicy,
sąd,
zabójstwo,
seks na basenie,
Autor: MrHyde
... Boguś doprowadził do orgazmu. Jak dzień wcześniej. Ręką, ogonem, obojętnie jak. Musiałam to dostać.
I wtedy się to stało, wysoki sądzie. Zastygł nieruchomo jak nieboszczyk w trumnie. Twarz mu się powykrzywiała. Ponapinane mięśnie zmieniły ją nie do poznania. Może mi sąd nie wierzyć, ale się przeraziłam, jakbym zobaczyła potwora. Diabła. I ten diabeł był we mnie. Kopulował. Powiedziałam: „Boguś, co się dzieje?” A on na to: „Zaraz trysnę! Już nie mogę”. I chyba wytrysnął, bo zamiast ratować sytuację, jęknął tylko.
To mnie przeraziło. Złapałam... odruchowo, nie myśląc ani przez ułamek sekundy... złapałam w ręce jego głowę i przekręciłam o dziewięćdziesiąt stopni. Nie wiem, wysoki sądzie, skąd we mnie się wzięło tyle energii. Ja przecież nie jestem jakoś bardzo silna. Słaba, mała kobieta. Kruszynka. A tu zachrzęściło, Boguś zacharczał. Z ust mu popłynęła spieniona ślina. Po chwili krew. Nie wiem, dlaczego tak wyszło.
- Czy ma pani jakieś podejrzenia, co panią przeraziło? – pyta sędzia, nie wiedząc, jak zareagować na zeznania kruchej, słabej bibliotekarki.
- Oczywiście. Sperma, wysoki sądzie.
- Sperma? – sędzia łapie się za głowę.
- Tak. Mam alergię. Jestem uczulona na spermę, proszę sądu. Wie pan, co to znaczy mieć alergen w środku, rozbryzgany w brzuchu? To swędzenie, drapanie, pieczenie, rozpalone narządy, gorączka, anafilaksja, wstrząs septyczny! – Anna Tojfelek wymienia możliwe objawy reakcji autoimmunologicznej wyzwolonej obcym alergenem. Mówiąc, rozpędza ...
... się jak lokomotywa. Nie zważa na wątpiące spojrzenia zawodowego sędziego, na szeroko otwarte usta i oczy obydwu ławników, na przerażoną minę przyjaciółki. – Od tego można umrzeć! – krzyczy – W mękach! I nikt nie uratuje. Nikt nie może pomóc... – kończy napadem szlochów. Zawstydzona własną słabością, milknie. Ociera łzy wierzchem dłoni. Przeprasza: – Proszę o wybaczenie, wysoki sądzie.
- Czy prawidłowo rozumiem, że twierdzi pani, że pozbawiła pani życia pana Bogusława Rohlika, przelotnie znajomego pani, w afekcie? – pyta sędzia.
- Raczej w efekcie! – poprawia oskarżona.
- W efekcie? – sędzia nie może ukryć zdziwienia.
- W efekcie zaspermienia.
- Aha.
- Wysoki sądzie, potwierdzam – wtrąca wreszcie obrońca – w afekcie spowodowanym silnym wzburzeniem o podłożu nerwicowym. Moja klientka w chwili zdarzenia, działając pod wpływem ekstremalnie silnych emocji, nie była świadoma, co czyni, ani nie posiadała zdolności oceny skutków swojego działania. Nie może więc być winną inkryminowanej jej umyślnej zbrodni. Nie pani Anna Tojfelek, osoba powszechnie szanowana, o nieposzlakowanej reputacji, jest winna tragicznej śmierci pana Rohlika, lecz straszna fobia, choroba, której oskarżona, słaba, filigranowa kobieta obecna tutaj na sali rozpraw, samodzielnie nie była w stanie opanować. Niniejszym obrona wnosi o uwolnienie oskarżonej od postawionych zarzutów.
- Sąd rozważy wniosek obrony – odzywa się sędzia, głosem obojętnym, profesjonalnym – Mam jeszcze tylko jedno pytanie. ...