1. Ojciec zwariowal!


    Data: 15.11.2019, Kategorie: Brutalny sex Autor: Jan Sadurek

    ... wreszcie stwierdził, że musi oderwać się od codzienności. Dwa dni pakował wszystkie potrzebne klamoty, a podniecony był jak młodzieniec przed pierwszą nocką z kobietą. Wsiadał już do samochodu, kiedy cofnął się, poklepał mnie po ramieniu.
    
    -Pamiętaj, co ci mówiłem - rzekł półgłosem, wsiadł, zamknął drzwi, odjechał.
    
    - Co ci Tosiek powiedział?
    
    - Żebym cię pilnował! - wypaliłem i poszedłem do siebie.
    
    No to mam piątek, jutro wolne, policzyłem, że otwarta firma w sobotę przynosi raczej straty. Nie ma klientów, a koszt utrzymania, plus godziny pracowników dają wynik ujemny. Od roku wszystkie weekendy mamy wolne, w soboty działamy tylko w wyjątkowych przypadkach. Myślałem, czy na cały weekend nie dołączyć do ojca, ale jakoś nie chciało mi się słuchać czterdziesty raz tych samych opowieści, wspomnień starszych panów; znałem je wszystkie na pamięć. Połowa sierpnia, po upalnych dniach wieczory zrobiły się chłodne, siedzenie na tarasie było możliwe, ale trzeba było się ubrać. Nie miałem pomysłu na dzisiaj, wskoczyłem pod prysznic; ubrany w ciepłe dresy siadłem ze szklaneczką swego ulubionego trunku. Patrzyłem, jak zachodzi słońce, kolorowe refleksy przesuwały się po chmurkach, oddałem się takiemu błogostanowi, że wszystko przestało istnieć, ja byłem, ale jakby mnie nie było; wiesz, co mam na myśli? Moją samotność przerwała Ola.
    
    - Co tak sam siedzisz? - stała w drzwiach tarasu, miała na sobie tylko szorty i lekką koszulkę
    
    - A co mam robić? Nie chce mi się nawet gadać... ...
    ... Zaczął się weekend, dwa wolne dni, muszę odpocząć po ciężkim tygodniu. Od poniedziałku znowu do firmy, ojca przecież cały tydzień nie będzie, więc będę musiał się uwijać... A ty pracujesz jutro?
    
    - Nie, też mam wolne i to do wtorku. Myślałam, czy nie wybrać się do rodziców, ale są w sanatorium, nie pojadę do pustego domu.
    
    - No to siadaj, pomilczymy sobie wspólnie.
    
    - Chyba tak zrobię, tylko naleję sobie Martini. A ty walisz swoją „łychę”?
    
    - Tak, ale załóż coś na siebie, bo chłodno.
    
    Po chwili siedzieliśmy obok siebie popijając swoje trunki, nie odzywaliśmy się dłuższą chwilę. Pewnie chyba chwilkę się skimnąłem, bo choć wydawało mi się, że tylko przymknąłem oczy, to jednak w momencie, kiedy je otworzyłem było już znacznie ciemniej, a Oli nie było. Dreszcz przeszedł mi po plecach, zrobiło się naprawdę chłodno, wróciłem do domu. Nie miałem ochoty na nic, ogarnął mnie jakiś marazm, najchętniej wskoczył bym do łóżka i obudził się rano. Usłyszałem pukanie do drzwi, to Aleksandra.
    
    - Chodź, zrobiłam kolację, nie chce mi się jeść w samotności
    
    - . Nie jestem głodny, ale jeśli chcesz, to choć dotrzymam ci towarzystwa.
    
    Złapała mnie za rękę i poszliśmy do ich mieszkania. Stół był zastawiony jakimiś frykasami z kuchni azjatyckich, nie było tego wiele, ale bardzo różnorodne smakołyki kusiły swym wyglądem i zapachem. Poczułem, że jednak chyba jestem troszkę głodny, chętnie siadłem do stołu. Kolacja była znakomita, nie sądziłem, że te wschodnie dania są tak smaczne. Ola ...
«12...678...12»