Uczniowska obsesja (II)
Data: 22.08.2024,
Kategorie:
Nastolatki
nauczycielka,
uczeń,
Brutalny sex
Autor: Yegor
Justyna była wciąż spięta, a stan ten utrzymywał się nawet po skończeniu lekcji i powrocie do mieszkania. Szybko zdjęła ciuchy, które kazał jej założyć, czując skrępowanie przez sam fakt, że było zobligowana do ich noszenia. Całe jej ciało trwożliwie zadrżało na dźwięk otrzymanego smsa. Była pewna, że to on. Przestraszona odczytała wiadomość:
„Gratuluję! Byłaś dziś bardzo posłuszną dziewczynką. Takie lubię najbardziej. Od jutra zaczniesz częściej pokazywać swoje zgrabne nóżki. Od dawna nie mogę przestać myśleć jak przyjemnie mogłabyś mnie nimi oplatać. Koniecznie załóż miniówkę i szpilki. Za jakieś protestowanie zostaniesz ukarana obowiązkiem przyjścia bez bielizny”.
Po przeczytaniu tego smsa miała ochotę rozpłakać się z poczucia bezsilności. Czuła się zupełnie bezradna wobec tego bezczelnego szantażysty. Jej intuicja podpowiadała z kolei, że to tylko wstęp do czegoś znacznie gorszego. Nie odważyła się jednak zaprotestować.
O ile jej poprzednia kreacja wywołała w szkole ożywienie, o tyle przyjście w mini spódniczce spowodowała komentarze, z których wygłaszaniem ich autorzy nie kryli się nawet przed nią. Ku przerażeniu Justyny na śmiałe komentarze pozwalali sobie również koledzy z pokoju nauczycielskiego, których wzrok momentami był nie do odróżnienia od spojrzeń jakimi obdarzali ją jej uczniowie. Podczas długiej przerwy przypadł jej dyżur razem z panem Grzegorzem – nauczycielem niemieckiego i wicedyrektorem w jednej osobie. Grzegorz był 38-letnim, dobrze zbudowanym ...
... mężczyzną, który stanowił postrach szkoły. Był miłośnikiem surowej dyscypliny, którą konsekwentnie wpajał podopiecznym. Kilkukrotnie był podejrzewany o stosowanie przemocy wobec nieposłusznych uczniów, ale za każdym razem, dzięki jego pozycji i znajomościom, udawało mu się zamieść całą sprawę pod dywan. Justyna od początku zauważyła, że Grzegorz zamiast obserwować wydarzenia na korytarzu lustrował wzrokiem jej ciało.
- Pani Justyno – odezwał się w końcu – tak sobie uświadomiłem, że pracuje już pani tutaj ładnych kilka tygodni a my w sumie praktycznie w ogóle się nie znamy... - zaczął dość ogólnikowo i oficjalnie.
- To chyba nie takie dziwne, zawsze jest tyle obowiązków – bąknęła w odpowiedzi zaskoczona nauczycielka.
- Ja myślę, że to jednak nie w porządku, skoro pracujemy razem nie powinniśmy traktować się jak zupełnie obcy ludzie – powiedział właściwym sobie, stanowczym tonem.
- Tak... tak... pewnie pan dyrektor ma rację... ja... – powiedziała rumieniąc się lekko.
- Proszę mi mówić po imieniu – odpowiedział przerywając jej wypowiedź – co by pani powiedziała na to, żebyśmy spotkali się na jakiejś kolacji i mogli porozmawiać spokojnie bez tego całego zgiełku? - powiedział to w taki sposób, że zabrzmiało jak pytanie retoryczne.
- Ja... to znaczy...dzisiaj... ja nie wiem... czy... czy... pasuje – Justyna zaczęła się jąkać zaskoczona.
- Świetnie! Cieszę się, że się Pani zgodziła. Mi też pasuje dziś wieczór – powiedział nie zważając na jej ciche tłumaczenie – ...