Nimfomanka (II)
Data: 20.11.2019,
Kategorie:
miłość,
dramat,
Sex grupowy
Autor: XXX_Lord
... klocki w układance. Mój brat miał prawdziwego farta, że trafił na taką dziewczynę. Siłą rzeczy musiałem widywać również Justynę. Z początku unikałem spotkań, przemogłem się jednak i zacząłem się pojawiać na spotkaniach rodzinnych. Doszło do kolejnego paradoksu - mąż Justyny, Jacek okazał się być świetnym gościem, z którym spędziliśmy wspólnie z Rafałem niejedną imprezę. Nie mogłem popsuć ich szczęścia, cierpiałem i walczyłem ze sobą, ale w końcu wygrałem. Teraz, kiedy ją spotykam jestem obojętny. Między Justyną, Pauliną a mną i Rafałem istnieje niepisany układ - nigdy nie rozmawiamy i nie będziemy rozmawiać o tym, co wydarzyło się kilka lat temu. To była spontaniczna sytuacja, która wymknęła się wszystkim spod kontroli - nie chcemy psuć sobie wzajemnie życia.
- Chciałbym, żebyś ich wszystkich poznała - urwał i popatrzył na mnie przeciągle.
Milczeliśmy dość długo. Upiłam nieco wody z butelki i dokończyłam kolejnego krakersa.
- Wiem, że to dobry człowiek. Kocham go, ale bardzo się boję. A jeśli okaże się drugim Adamem? - myślałam gorączkowo.
- Wtedy go zostawisz i już nigdy nie zwiążesz się z facetem - odpowiedział głos w mojej głowie.
- W końcu masz dla mnie dobrą poradę - odpowiedziałam.
- Cała przyjemność po mojej stronie - czy to na pewno ten sam głos? Niestety nie zdołałam się dowiedzieć.
Trzeba brać, co przyniesie życie. Ten, kto nie ryzykuje nie pije szampana.
Marek patrzył na mnie z niepokojem, starając się odczytać moje myśli. Wiedziałam już co ...
... należy zrobić.
- Jedźmy do mnie - wstałam i pociągnęłam go za sobą w kierunku samochodu.
- Nie pojadę tam. Już nigdy nie będę się Tobą dzielił w łóżku z kimkolwiek - zatrzymał się na chodniku i patrzył na mnie z determinacją. Jeśli nie potrafisz tego zaakceptować, odejdę i na zawsze zniknę z Twojego życia - postawił sprawę jasno.
- Nie tam głuptasie, do mojego prawdziwego mieszkania - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go czule w usta - To w Śródmieściu sprzedam, nie będzie mi już do niczego potrzebne. Koniec z Piątką, dzięki Tobie.
- No chodź - ponagliłam go i pociągnęłam w kierunku samochodu.
- O kurwa, ale jestem szczęśliwy - odetchnął głęboko po chwili, po czym wyszczerzył zęby i głośno krzyknął z radości. Podniósł mnie jak piórko i oddał pocałunek.
- Masz piegi na nosie od słońca - całował mnie jak szalony po całej twarzy. Śmiałam się i płakałam na zmianę. Marek kręcił mną w powietrzu jak szalony, mój kapelusz spadł na ziemię i potoczył się za ławeczkę. Nie zwróciłam uwagi, że za nami stoi ten sam zaciekawiony starszy pan, który podniósł zgubę i po tym jak Marek postawił mnie na ziemi z uśmiechem wsunął mi ją w dłoń. Dygnęłam z ramach podziękowania i również się uśmiechnęłam.
- Miło widzieć, że młodzi ludzie są szczęśliwi i kochają się, a nie tylko ten seks i seks - dziadzio przedstawił nam swoją mądrość i odszedł.
Spojrzeliśmy po sobie i oboje parsknęliśmy śmiechem. Chichotałam całą drogę powrotną do samochodu, a Marek raz po raz wtórował mi ...