1. Domino (II)


    Data: 23.11.2019, Kategorie: fellatio, morderstwo, spisek, Autor: Sztywny

    ... ogóle coś powiedziałam, bo ty zaciąłeś się jak pierwszoklasista przed tablicą!
    
    - Kurwa, co teraz?
    
    - Działamy zgodnie z planem.
    
    - Jeżeli teraz podpalimy leśniczówkę, będziemy pierwszymi podejrzanymi.
    
    - Zaufaj mi.
    
    Andrzej prychnął, ale wiedział, że nic lepszego nie wymyśli od żony.
    
    Gdy wjechali na leśną drogę, mężczyzna odzyskał szacunek do samochodu, pokonując kolejne wertepy. Pod drewnianym domkiem przywitał ich udający kundel, któremu najbliżej było do wilczura. Na ich szczęście buda z psem znajdowała się wystarczająco daleko od wejścia. Wtargali ciało Mietka do środka.
    
    - Poszukam papierosów, gazet i wódki, a ty posadź go na fotelu i ściągnij bandaż.
    
    Andrzej westchnął zrezygnowany na myśl, że znów będzie musiał targać ciężkie zwłoki, ale nie miał wyjścia. Gdy ustawił leśniczego, jakby ten zasnął na fotelu, wróciła Marzena. Włożyła pustą butelkę do jednej ręki, tłumacząc, że pełnej nigdzie nie było. Położyła gazety na małej kupce obok fotela, po czym odpaliła papierosa i podała Andrzejowi.
    
    - tylko nie wypal całego!
    
    Coś zamruczał gniewnie pod nosem i zaciągnął się kilka razy, kaszląc przy tym, jak gruźlik.
    
    - Cholera, odzwyczaiłem się.
    
    - Dobra, rzuć go na gazety.
    
    Tak zrobił, po czym oboje gapili się na żarzący się niedopałek. Nic się nie działo.
    
    - To nie działa.
    
    - Czekaj! – Marzena nie chciała źle wypaść, jednak płomień nie zamierzał rosnąć, a niedopałek powoli się wygaszał. – Cholera, tyle się słyszy, jak całe domy spłonęły od ...
    ... jednego papierosa, a tu nawet suche gazety nie chcą się zająć.
    
    Pochyliła się, oderwała kilak kawałków i przyłożyła do cienkiego, pomarańczowego paska ciepła. Wydawało się, że minęła wieczność, zanim zwitki zajęły się ogniem. Rzuciła kilka na resztę gazet, a kilka na dywan i oparcie fotela. Wyszli na zewnątrz, gdy śmierdzący dym zaczął wypełniać domek.
    
    - Co z psem? – zapytał Andrzej.
    
    - Jak chcesz, to go uwolnij – prychnęła, gdy pies znów zaczął ujadać na ich widok.
    
    - Kurczę, szkoda zwierzęcia, niczemu nie jest winien.
    
    - Niestety, poświęcenie wymaga ofiar.
    
    - Czyje poświęcenie?
    
    - Oby nie nasze. – Spojrzała na męża zimno i wsiadła do samochodu.
    
    Wóz policyjny stał w tym samym miejscu, rozjaśniając mroczną okolicę jaskrawymi barwami.
    
    - Zatrzymaj się.
    
    - Po cholerę?
    
    - Zaufaj mi. Wiem, co robię.
    
    Ten sam policjant podszedł do nich, gdy zatrzymali się na poboczu.
    
    - O co chodzi?
    
    - Panie władzo, mieliśmy zgłaszać coś niepokojącego i chciałam powiedzieć, że martwię się o leśniczego. Byliśmy u niego, ale nie dobiliśmy się do środka. – Andrzej ukradkiem spojrzał przerażony na żonę, ale nic nie powiedział.
    
    - Ech, Mietek zbyt często zagląda do kieliszka. Pewnie śpi zalany w trupa. Jedźcie do domu.
    
    - Dziękuję i dobranoc!
    
    Gdy odjechali, Marzena się odezwała pierwsza, wyprzedzając pytanie męża.
    
    - Dzięki temu, gdy odkryją zwłoki, nikt nas nie będzie podejrzewał, a jeszcze zasugerowaliśmy, że mógł być pijany.
    
    - Muszę zapamiętać, żeby zawsze mieć ...
«12...4567»