Echo zapomnianych legend (II)
Data: 28.11.2019,
Kategorie:
Fantazja
horror,
bdsm
Autor: Panicz
... zakręcony haczyk pod żebro. - Nie! Nic wam nie powiem, jesteście szaleni!
Ku jego zdumieniu, reakcję stanowiły jedynie pobłażliwe uśmiechy, które wymienili między sobą.
- Taki duży chłopak, a taki mazgaj - kobieta pokręciła głową z dezaprobatą patrząc na Filemona.
Wysunęła stopę z pantofla i bosą przycisnęła ją do jego przyrodzenia. Poczuł silny ucisk, jednak w porównaniu z kłującym pod sercem haczykiem, był to zaledwie dotyk miękkiej stopy. Ze wstydem uświadomił sobie, że się podniecił.
Lukrecja nachyliła się i uderzyła go w twarz.
- Ten zwyrodnialec to lubi! A krzyczy, żeby go wypuścić - rozległ się jej głęboki chichot.
Przez najbliższą chwilę potok drwin i śmiechu całkowicie odebrał mu chęć do walki. Śmiejące się kobiety uciszył dopiero Miron delikatnym gestem dłoni, choć sam ciągle szczerzył się półgębkiem.
- Mój drogi, musisz nam powiedzieć. Od lat czekamy na nią, by zanurzyć się w blasku jej mocy, przyjąć jako naszą panią i oddać jej należną chwałę - w oku starca pojawił się błysk, uśmiech znikł doszczętnie. Chłopak zorientował się, że jest zupełnie poważny.
- Wy...? To znaczy kto?
- Ludzie, którzy odrzucili ciemnotę Kościoła, ludzie potrafiący czytać między wierszami, wyłuskując prawdę. Księgi sprzed wieków wspominały o niej, w następnych latach przenikając do legend i opowiadań.
- Ty byłeś, zdaje się, taką kościelną dziwką - wtrąciła oskarżającym tonem kobieta, wbijając w niego paznokcie palców u stóp.
W międzyczasie Ofelia musiała ...
... się ulotnić, gdyż Filemon nie mógł odnaleźć jej teraz wzrokiem.
- Ale ja nic więcej nie wiem! Proszę... wypuśćcie mnie. Spotkałem ją ten jeden raz tamtej nocy w lesie i na tym koniec. Wszystko napisałem w liście...
- ...to skończysz tak jak klecha - odparł z grobową miną Miron, lecz po chwili na jego licu zagościł uśmiech, zupełnie jakby przypomniał sobie o manierach.
Chłopak tylko załkał i westchnął bezradnie. Burmistrz założył mu kolejne haki. Po cztery po każdej stronie mostka. Sprężyste żyłki napinał prosty mechanizm korbki zawieszonej nad łożem. Kolejny raz został spoliczkowany. Tym razem przez mężczyznę.
- Nie maż się, będziesz godną ofiarą. Skoro nie możesz nam pomóc poradą, zrobisz to jako jagnię poświęcone ku jej przyjściu - oznajmił pogodnie Miron. - Inaczej nie mogło się to skończyć. Wina za zabicie księdza, łachmyty i ciebie spadnie na twojego kociego przyjaciela, którego reputacja i kontakty mówią same za siebie.
Lukrecja zaczęła kołysać stopą.
- Dostąpiłeś zaszczytu obcowania z nią, powinna rozpierać cię radość. Zepsuliśmy cię przed śmiercią i przez to trafisz do piekieł. To nie mogło się lepiej skończyć - dodała z powagą, a kiwający głową mąż z uznaniem jej przytaknął.
Kobieta zsunęła spódnicę razem z bielizną i obróciwszy się, usiadła bez skrępowania na męskości Filemona.
- Zawsze chciałem mieć syna - rzekł pod nosem Miron, mieszając spokojnie miksturę przy stoliczku.
Ból narastał z każdą chwilą. Pod wpływem pełnych gracji ruchów żony ...