1. Echo zapomnianych legend (II)


    Data: 28.11.2019, Kategorie: Fantazja horror, bdsm Autor: Panicz

    ... burmistrza chłopak zaczął się wiercić na materacu, a jego klatka piersiowa unosić coraz silniej w gwałtownym oddechu. Haczyki wbijały się coraz dotkliwiej, prawie jakby miały zaraz wyrwać mu żebra.
    
    - Do wieczora będziesz już zielony, a twoje ciało zacznie gnić od środka, Filemonie. Będziesz lalką wypełnioną ropą i zepsuciem.
    
    - Może zachowamy go na dłużej, mężu? - Lukrecja zaczęła dociskać spięte pośladki jeszcze żwawiej. - Taki śmieszny zielony chłopiec mógłby bawić u nas do następnej pełni, zanim by się rozpłynął...
    
    Filemonem targnęło rozkoszne mrowienie między nogami, rozlewające się impulsywnie na całym ciele. Uśmierzyło na krótką chwilę torturę. Jednak zaraz potem cierpienie powróciło ze zdwojonym natężeniem. Ostre stalowe zęby na linkach rozrywały mu pierś, kiedy leżał już bez sił. Czuł się kompletnie opuszczony.
    
    Oprawczyni podniosła się i otrzepała śliskie pośladki. Następnie wślizgnęła się w ubranie i pożegnawszy męża całusem, opuściła komnatę.
    
    Chłopak spędził z Mironem następne kilka godzin, leżąc bezwładnie. Mężczyzna opowiedział mu, jak od zawsze marzył o wiecznej młodości i długowiecznym żywocie pełnym władzy i wpływów. Zrozumiał jednak, że bez spotkania z czarownicą nigdy nie zrealizuje swoich marzeń. Maczał właśnie masywny szpikulec w wymieszanej mazi, kiedy drzwi otworzyły się bezgłośnie. Do pokoju wszedł mężczyzna okryty wypłowiałym ciemnym łachem, stąpając swobodnie niczym dziki kot. Zbliżył się do burmistrza i złapał go za rękę, ...
    ... zatrzymując igłę tuż przed skórą chłopaka, a następnie rozpłatał staremu gardło sztyletem. Miron nie zdążył nawet wydać okrzyku. Osunął się na podłogę, a wokół niego rozlała się niewielka kałuża krwi. Filemon otworzył szerzej oczy, a gdy do pomieszczania wtargnął Finn, odżył zupełnie. Wrzawa, jaka dobiegła ich z zewnątrz, nie pozostawiła złudzeń, że już ich szukają.
    
    Przedzierali się przez kręte korytarze, brnąc wgłąb starej budowli. Kolejne odnogi wieńczyły wyłącznie pochyłe przejścia i schody prowadzące w dół. Już dawno pożegnało ich światło dzienne, a zamontowane na murach pochodnie żarzyły się złowrogo. Pozbierali kilka z nich po drodze. Krzyki i nawoływania towarzyszyły im nadal, choć raz mniej, raz bardziej przytłumione. Kilkakrotnie dało się słyszeć szczekanie psów. Im niżej się zagłębiali, tym więcej pomieszczeń mieszkalnych napotykali. Filemon zrozumiał, że większość ludzi zamieszkiwała podziemia, których widzialny na powierzchni szczyt funkcjonował pod pozorem ratusza. Osadę zamieszkiwał wyłącznie najmniej ważny element tutejszej przedziwnej społeczności. Wreszcie mógł odetchnąć, zatrzymali się bowiem w miejscu, gdzie korytarz poszerzał się do rozmiarów długiej sali. Dobrze, że zdążył narzucić ubranie przed ucieczką, panował tu bowiem przenikliwy chłód. Zaledwie kilka żagwi tliło się blado rozjaśniając szare mury. Między nimi ciągnęły się dwa rzędy posągów, wytartych na tyle przez czas, że nie dało się odgadnąć ich wyobrażeń.
    
    Złapał Finna za rękaw i łypnął na ...
«12...101112...»