Echo zapomnianych legend (II)
Data: 28.11.2019,
Kategorie:
Fantazja
horror,
bdsm
Autor: Panicz
... szparce o rozmiarach otworu na oczy w przyłbicy hełmu.
- Nie wyjdziemy stąd...
- Czekaj. Tu coś jest - Finn przykucnął na lewo od potoku.
Zaczął skrobać pazurami i na przemian potrząsać skalnymi wypustkami. Zaczęły się lekko bujać, a po dłuższym rozruszaniu zrobiły się kompletnie luźne. W końcu chłopak odrzucił na bok kilka płaskich skałek.
- Poczułem przepływ powietrza w tym miejscu - oznajmił uradowany i poprosił o pochodnię.
Przeczołgiwali się przez wąską szczelinę przez najbliższe godziny. Kiedy wypaliła się druga pochodnia, Morderca stwierdził, że nie ma sensu rozpalać kolejnej. Zajmuje to zbyt dużo czasu i zbyt często trzeba rozpalać płomień na nowo. W dodatku było tu niezwykle duszno, a każde głośniej wypowiedziane słowo powodowało zadyszkę i zsypywanie się kamyczków wokół. Przedzierali się więc po ciemku przez kolejny dzień, a może dłużej. Filemon kompletnie stracił rachubę. Każdorazowy krótki sen kończył się ziemią w ustach i łaskotaniem pajęczych odnóży wokół karku. Głód drążył ich żołądki na tyle długo, że nie byli specjalnie wybredni, kiedy przyszło im sięgnąć po jaskiniowe stworzenia. Gdy na chwilę rozpalili płomień, szereg małych żyjątek przemykał między ich dłońmi. Małe, blade, pozbawione oczu stworzenia trudno było sklasyfikować. Tym łatwiej Filemon przemógł się do wsunięcia sobie owych w usta. Wmawiał sobie, że są to ostrygi, małże, małe rybki, byleby tylko nie nazwać ich robactwem. Choć pierwszy posiłek zwymiotował, kolejne spałaszował ...
... gładko.
Kiedy któregoś razu, prowadzący ich Finn zaczął odgarniać ziemię, by utorować dalszą drogę, coś zaczęło łupać.
Wtem ręce zapadły mu się w podłożu, a zaraz potem poczuł, że runął w dół razem z ziemią.
Kiedy odzyskał przytomność, pękała mu głowa. Zdrętwiałe kończyny leżały bezwładnie i dopiero silna wola i ogrom skupienia pomogły chłopakowi ponownie nimi poruszyć. Uniósł się spod warstw ziemi, chrzęszcząc stawami przy niemal każdym ruchu. Wymacał pochodnię, niedługo potem udało mu się pobudzić iskry.
- Żyjesz, Finn? - potrząsnął kompanem. - Halo?
Dopiero uderzenie w policzek i splunięcie w twarz ożywiło chłopaka.
Po Mordercy nie było śladu. Miejsce, do którego trafili, nie przypominało niczego im znanego. Po środku przestronnej komnaty wznosił się obelisk, natomiast odległe i wysokie ściany zdobiły nieregularnie poumieszczane półki. Płyta, po której stąpali była równa, choć tu i ówdzie przysypana gruzem i ziemią. Filemon opowiedział Finnowi o wszystkim, co spotkało go, od kiedy rozstali się na biesiadzie. Siedzieli plecami do siebie oparci o centralny słup komnaty.
- To jakaś sekta? Coraz mniej mi się to wszystko podoba. Nawet jeśli stąd kiedykolwiek wyjdziemy, wszystko się zmieni. Biedny Tomm... tak niesprawiedliwie go oceniłem - Finn pokręcił głową zrezygnowany.
Nie znaleźli żadnych żywych istot, a głód zaczął dawać o sobie znać. Niemniej Finnowi udało się zebrać okazałych rozmiarów grzyby po wdrapaniu się na wyższe półki. Ruinę porastał wyłącznie ...