Gdy przegrywam z własnym ciałem
Data: 04.12.2019,
Kategorie:
czarny,
Zdrada
Masturbacja
Autor: Caroline l'Fey
... Chcę ciebie. Teraz. Zaraz.
Uśmiechnął się.
- To znaczy...? Czego chcesz? Powiedz mi. Chcę wiedzieć.
- Mark, proszę...
- Chcę to usłyszeć.
- Pieprz mnie. Zerżnij mnie. Mocno. Natychmiast... - mówiłam gorączkowo, bo czerwona mgła podniecenia zasłaniała mi oczy - Mam tak mokrą cipkę, że zaraz oszaleję!
Chwycił mnie mocno za włosy. Syknęłam z bólu.
- Chcesz, żebym cię przeleciał? Żebym zerżnął twoją białą cipkę?
- Tak, draniu, chcę twojego czarnego kutasa. W środku. Chcę czuć jak rusza się we mnie...
Zmusił mnie, żebym uklękła. Wiedziałam, czego chce. Błyskawicznie zdjęłam jego spodnie, gwałtownymi ruchami wyjęłam jego wielki narząd. Uwielbiam go dotykać, czuć, jak rośnie mi w dłoni, jak pręży się pod moimi ruchami. Kilka ruchów i już był mój. Moje usta zamknęły go w czułym, ciepłym uścisku. Wiedziałam, że zachowuję się jak dziwka z taniego pornosa, ale nic mnie to nie obchodziło.
Potrzebowałam go i chciałam zrobić wszystko, żeby natychmiast mnie wziął. Zresztą on tego też pragnął. Uwielbiał traktować mnie jak swoje prywatne naczynie na spermę. W dodatku takie, które samo błaga, aby je zerżnąć. Po prostu idealna sytuacja dla faceta. Sąsiadka nimfomanka.
Jednym ruchem podniósł mnie z podłogi i ustawił tyłem do siebie. Myśl, że za chwilę mi go włoży, że poczuję go w sobie, odbierała mi rozum. Dziwka? Nie, byłam czymś więcej. Rozpaloną, oszalałą z pożądania suką. I wtedy wbił się we mnie z całą siłą. Stęknęłam z rozkoszy pomieszanej z bólem. ...
... Kurwa, jaki on wielki... Wpychał się we mnie od tyłu, co tylko potęgowało moje doznania. Nadstawiałam mu się, byle tylko czuć ten wielki kształt ocierający się o moją przednią ściankę...
Chwycił mnie za biodra i narzucił swój rytm. Czułam jego wielkie jaja, z obleśnymi klaśnięciami obijające się o moje ciało. Czułam każdą nabrzmiałą żyłę na jego kutasie. Wyobrażałam sobie, jak wielki brązowy wał rozpycha się w mojej różowiutkiej, słabej cipce. Nieomal widziałam, jak w moim wnętrzu, za każdym ruchem potężna żołądź wysuwa się z grubych zwałów napletka. Mieszanina strachu, poniżenia i absolutnej ekstazy pochłonęła mnie całkowicie. Brał mnie jak chciał - a mnie było z tym po prostu cudownie. Gdzieś tam, w jakiejś części mojego umysłu coś mi mówiło, że to jest chore, że nie jestem rzeczą! Że jestem człowiekiem. Kobietą. Ale to było gdzieś poza mną. Ja nie panując nad swoim ciałem, dziko kręciłam tyłkiem, nadstawiałam się... byle tylko za każdym razem zmieścić w sobie jeszcze kawałek...
Poczucie, że oddaję mu się, że pieprzy mnie jak chce - ja jak ja tego chcę! - było jak narkotyk. Upajało. I tylko gdzieś, ostatnią iskierką wypalającego się we mnie człowieczeństwa, widziałam się z boku. Obserwowałam mocne, pewne ruchy Marka, jakbym oglądała film - z własnego gwałtu. Z mieszaniną fascynacji i odrazy do siebie samej obserwowałam jak oddaję mu się całkowicie, jak moje ruchy dopasowują się do niego w idealnej zgodzie. Kurwa, pieprzyłam się jak zwierzę. I wiedziałam, że nie potrafię ...