W drodze do igrzysk (III)
Data: 05.12.2019,
Kategorie:
sport,
Zdrada
różne,
Masturbacja
Romantyczne
Autor: CichyPisarz
... Darii. Nieświadomie wybawiła od zadania nurtującego pytania Ulę, która nie chciała wyjść na wścibską, a już na pewno nie na zazdrosną.
- No właśnie - dołączyła się udająca obojętną w tej sprawie Ula, dla niepoznaki poprawiając but.
- Mogłabym - tu Daria spojrzała jakby z pretensją na współlokatorkę - zadać ci podobne pytanie.
Wszystkie zrozumiały, co Daria miała na myśli, że chodzi o wyjaśnienia nocnej wizyty gościa płci męskiej, czego Ulka nie chciała zrobić. Stąd od samego rana wisielczy humor jednej i drugiej.
Roxy już nie wiedziała, co ma myśleć. Przecież Daria nie była przez pół nocy tylko oglądać gwiazd, więc o co się Ulki czepia? Chyba że to ją zawodziła intuicja i Daria rzeczywiście była grzeczna. Tyle że wchodząc do niej w nocy do pokoju, dałaby sobie rękę uciąć, emanowała erotyczną energią - taką pojawiającą się po upojnej nocy. Roksana już chyba wiedziała, gdzie była koleżanka, a bardziej z kim, bo co robiła, było już prawie oczywiste.
Dziś osada nie współgrała jak należało. Trenerka wciąż zdalnie dopytywała, co się dzieje, bo międzyczasy dawały wiele do życzenia, tak samo jak rytm pociągnięć wody. Zawodniczki milczały. W trakcie wiosłowania Daria i Ula zdawały się być dla siebie obce, jakby z przyjaciółek zmieniły się w rywalki. Roksana była zdezorientowana, znalazła się między młotem a kowadłem, nie miała pojęcia, jak zareagować. Zwykłe: "Dziewczyny, dajcie spokój!", na pewno, by nie pomogło. Znosiła więc gubienie rytmu, spadki intensywności ...
... pracy, słabsze wyniki pomiarów kontrolnych, a sama dawała z siebie wszystko. Jak to dobrze być normalną - powtarzała sobie, widząc w koleżankach zmiany wynikłe z ich pozasportowych gierek.
Kurwa! Jeszcze tego mi trzeba! - spojrzała na wyświetlacz telefonu Ulka. Dopiero co wyszła z łódki, zebrała zasłużoną burę od trenerki, wymieniła się pretensjami z koleżankami, a tu jeszcze dzwoni Paweł. Lawina trosk ją pochłaniała i dezorientowała.
Rozmowa przebiegała niezbyt przyjemnie.
- Co jest? Dlaczego jesteś... taka? - zapytał w pewnym momencie Paweł. Nie mógł już znieść kolejnych uszczypliwości i obojętnego tonu głosu żony. Czuł się jak intruz.
- Jaka? - zdziwiła się.
- Taka - Nie musiał tłumaczyć, dobrze wiedział, że żona rozumie.
- Dopiero co z łódki wyszłam. Ciężko było. Coś nam dziś nie grało. Nie wyspałam się... - dawała do wyboru racjonalnie brzmiące powody.
- Czyli okres ci idzie. - Tym razem stwierdził, nie pytał. Słyszała w głośniku, jak mąż się śmieje.
- Nie wiem, chyba - burknęła. Dobrze, że podsunął jej ten argument. W sumie był najlepszy i tłumaczył wszystko. Kobiece wahania hormonalne zawsze ratują trudne sytuacje.
- Dobra, to nie przeszkadzam, bo jak "
" - poczynił pewną analogię do bomby atomowej - tam u was wybuchnie, falę uderzeniową pewnie poczuję aż tutaj. Jeszcze nie wybuchła, a ja już czuję - zaznaczył wesoło.
- Nie żartuj sobie, bo... - zastanowiła się chwilę nad ultimatum, uznała że skorzysta z pomysłu męża - bo jak wrócę, twój ...