1. Tylko moja (VII). Koniec


    Data: 12.12.2019, Kategorie: przyjaciele, niespełniona miłość, spotkanie, Autor: Adrenalinaaa

    ... erekcji. Wsadziłam go do buzi i teraz smakowałam tego czego brakowało mi od tak dawna. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Nie miałam zamiaru przestawać. Świst z jego ust świadczył o równie cudownym uczuciu, które z nim dzieliłam.
    
    - Dość! - warknął i podniósł mnie, a potem znów wbił się w usta rzucając nas na łóżko - Nie mam zamiaru skończyć tak szybko - szepnął do mojego ucha i ugryzł jego płatek.
    
    Rozłożył moje nogi i wbił się swoim członkiem tak głęboko, że krzyknęłam z bólu, a za którym ukryta była ogromna przyjemność. Kilkanaście powolnych ruchów i moje pulsujące wnętrze sprawiało, że wystarczyło niewiele abyśmy doszli. Feliks jednak zmienił taktykę i teraz rytmiczne kroczki zamieniły się w bieg. Jedną dłoń trzymał na moim pośladku, drugą ściskał moją pierś, a ustami wodził po szyi. Natomiast moje palce zaciskały się na jego muskularnych ramionach wbijając w nie paznokcie. Jeszcze tylko jeden metr. Bieg zakończył się naszymi wspólnymi głośnymi krzykami zamykającymi się na gorącym pocałunku w wspólnych objęciach. Obydwoje smakowaliśmy niesamowity orgazm przeszywający nasze ciała.
    
    - Raj - usłyszałam kiedy podniósł swój wzrok, a potem znów wślizgnął się w moje usta. Tak dobrze było go czuć przy sobie. Chciałam aby świat zatrzymał się w tym momencie, choć na parę godzin.
    
    - Słucham? - zapytałam zaskoczona głośno oddychając i oblizując wargi, jednym palcem wodząc po jego twarzy.
    
    - Jesteś lepsza niż raj.
    
    - Byłeś w raju? - zapytałam patrząc w jego piękne oczy i ...
    ... morką twarz, do której przyklejały się moje pojedyncze włosy.
    
    - O tak! - zaśmiał się i delikatnie ucałował moją dłoń - przed paroma chwilami.
    
    Tydzień minął bardzo szybko. Obydwoje czuliśmy, że atmosfera się zagęszcza, ale odpuściliśmy sobie wszystko i zrozumiałam, że to było chorą grą Igora i Elizy. Zrozumiałam jak wiele mogłam przez nich stracić. Feliks był przypadkiem, owszem jednak z drugiej strony to najbardziej cudowny przypadek w moim życiu, który kiedykolwiek mi się przydarzył.
    
    - Zostało tylko kilka godzin do ślubu, a ty nadal nie oddzwoniłaś do tego... - nie dokończył obejmując mnie w pasie gdy gotowałam nam obiad.
    
    - Nie będę oddzwaniać. Idziemy na wesele kochanie. - Zaśmiałam się.
    
    - Co? - odwrócił mnie do siebie z wściekłym wzrokiem i patrzył z dezorientacją.
    
    - Tak to! Wiesz wpadnę do kościoła, z resztą o moim planie opowiem Ci później... - powiedziałam oblizując palec, na którym widniała kropelka sosu.
    
    - Oj nie ładnie! - podsadził mnie na blat stołu i rozsunął moje nogi dopasowując się w nie. Nie musiałam grać. Dzisiaj byłam rozgrzana totalnie, a ochota na jego osobę nie przechodziła po kilku godzinnym bzykanku. Kiedy zaczął rozpinać pasek, narzuciłam mu swojego ręce na szyje i popatrzyłam kusząco w oczy. Jako, że miałam na sobie tylko szlafrok zręcznie go odwiązał, spojrzał w dół i znów w moje oczy. - Uwielbiam Cię - dodał i wbił się w moje usta.
    
    Dwugodzinny maraton zakończyliśmy wspólnym prysznicem. Kiedy byliśmy gotowi na wyjście z domu ...
«12...4567»