1. Niemoralna propozycja. Marta i urzędnik


    Data: 19.06.2023, Kategorie: Brutalny sex Twoje opowiadania Autor: Historyczka

    ... – a co, gdybym była dziewicą?
    Wpatruję się w jego twarz, która nabiera teraz dziwnego wyrazu, jakby chciał mi obwieścić: „Maleńka, z dziką rozkoszą zerwę ci gwinta!” Naprawdę zaś mówi:
    – Paniusiu… byłbym najszczęśliwszym z ludzi…
    Palce jego dłoni, niczym szpony, zacisnęły się na udzie. Błysk w jego oku wydaje mi się szczególnie niepokojący… Żeby ostudzić jego zapały, dementuję:
    – Muszę pana rozczarować… nie jestem dziewicą… Niestety nie zafunduję panu przyjemności pozbawienia mnie cnoty…
    Nie da się opisać zawodu, jaki maluje się na jego twarzy.
    – Tak myślałem, a jednak wielka szkoda, że nie dane mi będzie… jak mówi młodzież… „zdjąć simloka”… Zdeflorować taką damulkę… ależ to byłoby marzenie!
    W tym momencie, jakby chciał ukoić swój żal, pakuje dłoń jeszcze wyżej pod spódnicę i dosięga koronki manszet.
    – Uwielbiam damule, które noszą pończochy…
    Krępuje mnie to buszowanie jego łapy pod kiecką. Zastanawiam się, jak  reagować. Głupia jestem.  Przecież nie pozostaje mi nic innego niż pozwalać się obmacywać…
    Ściska mi udo i wpycha rękę coraz głębiej pod spódnicę. Mam wrażenie, że kierowcy jadący z naprzeciwka, doskonale to widzą. Choć przecież to niemożliwe. Jednak i tak peszę się i czerwię. A on, jakby czytał w moich myślach.
    – Wie pani co? Jak patrzę na mijających nas tirowców, zdaje mi się, że muszą mi cholernie zazdrościć takiej dżagi…
    Patrzę na Antoniego, rzeczywiście rozpiera go duma.
    – I wie pani co? Oni chyba widzą, że prowadzę auto jedną ręką.
    Uśmiechał się ...
    ... podstępnie, masując jednocześnie udo – wsuwająć się już poza koronkę pończochy i macając nagie ciało…
    Oczywiście nie odpowiadam na to prowokacyjne pytanie. Co zresztą miałabym rzec? „Tak, oni domyślają się, że trzymasz łapę pod moją kiecką?!”
    Surowy zdaje sobie sprawę, jak bardzo czuję się upokorzona, bo klepie mnie po udzie, jakby „zaklepując” swoją własność. Tym silniej odczuwam relację podporządkowania temu mężczyźnie.
    – Wie pani co? Na swój sposób podnieciła mnie pani wyznaniem o stracie cnoty… Jakoś strasznie mnie intryguje, któż dostąpił tego niewątpliwego honoru?
    Nie pozostawia mi wątpliwości, że to go intryguje – napastliwa ręka, harcująca pod spódnicą, już niemal ociera się o majtki. Krępuje mnie to pytanie, krępuje jak cholera, ale też cholernie podnieca… Onieśmielam się, a z drugiej strony chcę, pragnę prowokować go moimi wyznaniami.
    – No wie pan… takie intymne pytania… Jak można pytać kobietę o takie sekrety… Chyba chce mnie pan zawstydzić…
    Czuję, że chcę, by naciskał, żeby demonstrował mi swoją władzę nade mną.
    – Wie pani, że… mogę!
    Jego dłoń była już blisko mego łona.
    – No… tak… zdaję sobie sprawę, że jestem w pańskiej władzy…
    Takiej odpowiedzi oczekiwał. Dociskał mnie stanowczo.
    – Zatem?
    Chwilę milczę. Jakbym zbierała odwagę.
    – Cóż… zatem niech będzie… – Rumienię się, a on trze dłonią oba moje uda. – Wianka pozbawił mnie… taki chłopak… Tomasz… jak niewierny Tomasz.., w akademiku… Okazało się… taki swego rodzaju kolekcjoner cnót studentek…
    – Jak ja ...
«12...101112...51»