Niemoralna propozycja. Marta i urzędnik
Data: 19.06.2023,
Kategorie:
Brutalny sex
Twoje opowiadania
Autor: Historyczka
... Dobrze, że choć ty staruszku, mnie, jak to raczysz nazywać, nie “przedupcysz”.
Wyobrażałam już sobie, jak będę szła na górę po schodach, prowadzona przez urzędnika, klepiącego mnie w zadek, na oczach tych kierowców, jak prostytutka wybrana przez klienta w domu uciechy. Kto wie, czy nie odprowadzą mnie jakieś gwizdy podchmielonych kierowców?
A jednak nie idziemy na górę. Antoni decyduje się zaprosić mnie na obiad. Proponuje kaczkę, gdyż jak twierdzi – serwują tu całkiem niezłą, w buraczkach. Domawia butelkę wódki… Wyborowej. A więc już staje się jasne, że nie przywiózł mnie na godzinę – czy dwie, byle tylko mnie “wydupczyć”, ale, że chce korzystać ze swego łupu całą noc…
Ledwie na stole ląduje wódka, przysiada się wielki i gruby tirowiec.
– Benek jestem. – Przedstawia się. Widać, że zapewne od dawna pozostaje w zażyłych stosunkach z Antonim, bo klepie go po plecach.
– Marta. – Podaję rękę, którą ten cmoka, a gdy chcę ją zabrać, przytrzymuje i cmoka jeszcze dwa razy.
– A pani, kim jest dla Antoniego? – Świdruje mnie oczkami. No i co ja mam odpowiedzieć? No przecież nie, że narzeczoną! A jak powiem, że prawie się nie znamy – to na kogo wyjdę, skoro przyjeżdżam z tym kimś do motelu?! Nie muszę sobie odpowiadać, że wyszłabym na cichodajkę… Wiję się przy odpowiedzi. Jakich tu słów użyć – “sympatia”? Głupie! “Dziewczyna”? Bez sensu. W takiej sytuacji – myślę wkurzona na samą siebie – adekwatne jest chyba tylko pojęcie – “fuck girlfriend”!
Wtedy następuje chwila przebłysku. ...
... Przecież takie to proste.
– Znajoma. – Uśmiecham się.
– Zarezerwowaliście państwo już nocleg, widziałem… – zagaja. A to drań, zacznie drążyć temat. Możliwe, że zaobserwował również, że wzięliśmy jeden klucz, a nie dwa.
– No, tu mają wygodne pokoiki – ciągnie tirowiec – tylko wyrka cholernie skrzypią! Ha ha! – Gapi się prosto na mnie. Gnojek! Jakby już słyszał przez ścianę, jak pode mną skrzypi łóżko!
– No i ścianki działowe są cieniutkie! – jakby czytał w moich myślach – jak jakaś pani jest głośniejsza, to też ją dobrze słychać. Oj, dobrze! Ha ha!
Pewnie łachmyto właśnie zastanawiasz się, czy ja jestem głośna? Pewnie już wyobrażasz sobie, jak słyszysz wydawane przeze mnie jęki! Boże! Przecież to jest moja przypadłość. Przecież zazwyczaj jestem zbyt głośna. Dobrze pamiętam ten mały hotelik w Krakowie… Gdy na śniadaniu okazało się, że jestem jedyną kobietą – wszyscy tak dziwnie się na mnie patrzyli. Wtedy ani omlet, ani parówka nie mogła mi przejść przez gardło… W myślach wyłącznie odtwarzałam – co wtedy wykrzykiwałam w nocy?! Zaś ten dupek, który ze mną siedział, wprost puchł z dumy, jakby się pysznił: “No i co, słyszeliście, jak jej ostro dawałem do pieca?!”
Natomiast teraz to tirowiec nie dawał mi spokojnie zjeść kaczki. Zachęcał:
– A wieczorem, leci tu śliczna muzunia. Wpadniesz, pani Marto? Taką lalę, jak ty, chętnie zaprosiłbym w tany! Oczywiście za zgodą naszego kierownika.
A to jaki – “za zgodą kierownika”… A mnie to o zgodę nikt nie pyta, czy chcę zostać “wzięta ...