1. Niemoralna propozycja. Marta i urzędnik


    Data: 19.06.2023, Kategorie: Brutalny sex Twoje opowiadania Autor: Historyczka

    ... ładuje się na siłę.
    – Zaraz… zaraz cię będę miał… – sapie niemiłosiernie. Jeszcze kilka pchnięć i czuję obce ciało wpychane we mnie niczym olbrzymie tłoczysko… Rozpycha mi bezlitośnie ścianki pochwy.
    – Aaach! – wzdycham.
    – Jedziesz, Tomek jedziesz! – dopingują go Benek z Baryłką – zapnij ją na maksa!
    Moja norka stawia coraz słabszy opór.
    – Auuuuaaa! – stękam.
    Widzę spore ożywienie na twarzy kierownika Surowego. Jakby usilnie kibicował swemu kompanowi.
    Wreszcie czuję, że ten potworny wał dotarł do dna pochwy. “Zostałam w pełni zdobyta. Zdobyta przez tą nikczemną kreaturę… która teraz penetruje mnie dogłębnie. Faszeruje swą okrutną piką…”
    Tomasz nadal trzyma mnie jak w imadle i nie porusza się. Tkwi jak najgłębiej we mnie, jakby nie chciał oddać pola… albo chciał delektować się chwilą.
    – Jest moja! – oznajmia wszem i wobec.
    – Brawo! – zakrzyknął Antoni.
    – Tomeczku! No, no! – raduje się Benek.
    Zdopingowany Blagier zaczyna mnie posuwać. Ale bardzo powoli. Zwłaszcza wysuwa się, jakby z wielką ostrożnością, żeby nie wypaść całkiem z mojej norki. Po czym pakuje się z powrotem.
    – Aaaaa… aaaaa… – pojękuję cichutko. Czuję dotkliwie pracujący we mnie tłok. Ogarnia mnie przerażenie.
    “Rozepcha mnie. Rozepcha mi cipkę…”
    – Pracuj Tomeczku, pracuj! – Aktywizuje drania Benek.
    – Daj do pieca pokojówce! Rozepchaj jej ciasnotkę! Ha, ha, ha! – Wspomaga Baryłka.
    Pchnięcia Blagiera natychmiast stają się odważniejsze, mocniejsze. Pojękuję nieco głośniej. Mimo to słyszę komentarz ...
    ... urzędniczyny.
    – Coś słabo stęka ta nasza pani profesor. A wiem, że jak chce, to potrafi…
    Tomek chyba bierze sobie “na ambit” słowa kierownika, bo jego natarcia na piczkę stają się wręcz druzgocące.
    – Aaaaa! Aaaaaa! – intonuję bardziej przeraźliwie.
    – No, Tomeczku… daj jej popalić! – Ekscytuje się Baryłka.
    Pchnięciom zaczynają towarzyszyć klapsy.
    – Auuuaaa!
    Nagle rozlega się donośny dzwonek telefonu. Antoni, bez pozwolenia, zaczyna grzebać w mojej torebce.
    – O! Mamusia dzwoni! – Rechocze.
    – Nie wie, kiedy córeczce ma przeszkadzać – Baryłka wykrzywia usta.
    – Ależ, dlaczego przeszkadza? – Ożywia się Blagier. – Dlaczegóż Marta nie miałaby odebrać telefonu od mamci? Niech porozmawia z nią sobie… Może zechce podzielić się wrażeniami?
    Kierownik Surowy odbiera telefon, po czym zwraca się do słuchawki:
    – Tak, Marta może rozmawiać.
    Przysuwa komórkę do mojej twarzy i włącza tryb głośnomówiący.
    – Martusiu, gdzie jesteś? – Słychać głos matki.
    – Musiałam… musiałam… wyjechać za miasto…
    – Ale to z tobą jest ten pan z urzędu skarbowego?
    – Nnno taaaak… – jąkam się.
    – Ale to co wy tam robicie?
    Mężczyźni zakrywają usta, żeby nie gruchnąć śmiechem. Nie dają mi telefonu do ręki, bo nadal trzymają mnie za ramiona.
    – Co robimy? Co robimy? No cóż… obgadujemy tę sprawę faktur…
    – I co? Posuwa się to w dobrym kierunku?
    W tym momencie Blagier, z szerokim uśmiechem, najpierw wysunął się ze mnie, by potem mocno wsunąć… i znowu. Kierowcy cudem się powstrzymują, żeby nie parsknąć śmiechem. ...
«12...404142...51»