1. Niemoralna propozycja. Marta i urzędnik


    Data: 19.06.2023, Kategorie: Brutalny sex Twoje opowiadania Autor: Historyczka

    ... Baryłka szepcze, chichocząc:
    – Posuwa… oj posuwa…
    – Córeczko… słyszę chyba jakieś szmery… więc jak?
    Zaciskam zęby, żeby nie jęknąć do słuchawki, gdy twardy taran dociska się do dna mojej pochwy.
    – Tak mamo… posuwa się… do przodu…
    Nawet kierownik Surowy zatacza się ze śmiechu.
    – Córeczko, tylko tam uważaj na siebie… żeby ten urzędas aby cię nie zbałamucił… Widziałam wtedy w biurze, jak patrzył się na ciebie… jakby chciał cię… przygruchać…
    – Mamo… no coś ty… przecież wiesz, że nie jestem taka…
    I w tym momencie czuję kolejny potężny sztos.
    – Aaaaaa… Ach! – Wyrywa mi się stęknięcie.
    – Co tam córeczko? Co mówisz? Czy tobie nic przypadkiem nie doskwiera?
    Chciało mi się powiedzieć, że i owszem, że doskwiera… i to coś całkiem dużego… i to dość dotkliwie… wręcz świdruje.
    Jakby na potwierdzenie natarczywości takowego uwierania, otrzymuję kolejny bezpardonowy cios. A potem koleiny. I kolejny. Całą serię. Jakby chciał, żebym wybuchła do słuchawki lawiną jęków. Z ogromnym trudem to powstrzymuję. Ale dwa razy głęboko wzdycham.
    – Aaaach! Aaaaach…
    Aby uprzedzić rodzicielkę, zaraz szybko dodaję.
    – Ja tylko mamo… nierówno stanęłam… zabolała mnie…
    Chcę dodać – “noga”.
    Ale mężczyźni parskali śmiechem.
    – Cipa! – wyrywa się półszeptem Baryłce.
    – Córuchno! Czy tam ktoś jeszcze jest?
    Chcę uspokoić ją i odrzec – “Nie, tylko pan kierownik.” Ale w tym momencie Blagier zaczyna mnie na prawdę ostro pieprzyć. Dlatego wyrywa mi się:
    – Aaaaa… nieeee… aaaaa… nieeemaaa… jest tylko ...
    ... aaaaa… pan kierownik… aaaaa!
    Jasne, że mamuśka nie uwierzy ukochanej córze, że nie dała się wykorzystać urzędnikowi.
    – Martusiu… pamiętaj, tylko nie daj się… zbałamucić…
    Mężczyźni nie wytrzymali. Gruchnęli salwą śmiechu. Baryłce poszły łzy z oczu, krztusząc się, powtarza:
    – Martusiu, nie daj się… zbałamucić…
    Natomiast Blagier jeszcze przyspiesza tempo ruchów posuwisto-zwrotnych. Cedzi przez zęby:
    – No, może jednak cię trochę po-ba-ła-mucę…
    Nie daję rady wytrzymać. Stękam.
    – Aaaaaa… aaaaa… aaaaaa!
    Biedna mamunia nie ma teraz wątpliwości… domyśla się, co właśnie spotyka  córkę. Słyszy rechotanie kilku mężczyzn.
    – Marta! O Boże! Co oni tam ci robią?! Krzywdzą cię?! Dzwonię na policję!
    Antoni poczerwieniał.
    – Uspokój matkę! Jeszcze jakieś służby nam tu potrzebne! – Syczy mi do ucha, zasłaniając mikrofon.
    Tomasz nieruchomieje. Nadal pozostając we mnie, powstrzymuje się od jakichkolwiek ruchów.
    – Mamo… to nie tak, jak myślisz… po prostu spotkaliśmy starych znajomych pana Antoniego.
    – Marta, ale ja słyszałam jak jęczysz, jak podczas… i jakieś śmiechy!
    – Ale to nic… mamo… takie żarty… panowie sobie dworują ze mnie… ale tak niewinnie…
    “Boże! Co ta biedna matka sobie teraz o mnie pomyśli?! Że porządna, cnotliwa córka, przykładna nauczycielka, gdzieś się tam teraz puszcza?! Boże… co za wstyd! Moja własna matka uzna mnie za puszczalską…”
    Zaraz po rozłączeniu się z mamą, Blagier poleca kompanom.
    – A teraz chcę brać ją tak, żeby widzieć jej twarz, jej miny… patrzeć jej w ...
«12...414243...51»