1. Amerykański sen


    Data: 04.01.2020, Autor: Indragor

    ... ryknął na koniec.
    
    Zastraszone nie odzywałyśmy się, zresztą co miałyśmy powiedzieć? Za to odezwał się Flip:
    
    – Możemy tę sprawę załatwić na dwa sposoby. Pierwszy, powiecie nam, co chcemy wiedzieć i rozstaniemy się w pokoju – w tym momencie z ironicznym uśmieszkiem nakreślił palcem w powietrzu pacyfę – albo drugi, bardzo bolesny dla was, a na koniec i tak powiecie nam wszystko. Wybór należy do was. Tylko szybko, bo cierpliwość nie jest naszą mocną stroną! – zakończył twardo.
    
    – Powiedziałyśmy prawdę! – jęknęłam z desperacją.
    
    – Dlaczego te baby są takie durne. – Flap odezwał się do kompana. – Jak nie przyłożysz, nic taka nie rozumie.
    
    Podszedł blisko do Baśki, uniósł strzelbę i przełożył w rękach, tak, że kolba skierowana była ku jej twarzy, po czym wykonał ruch, jakby zamierzał uderzyć. Baśka skuliła się ze strachu przed ciosem, zamykając oczy.
    
    – Czekaj, czekaj – zawołałam histerycznie.
    
    Musiałam coś zrobić. Gdyby uderzył kolbą Baśkę w twarz, z pewnością co najmniej wybiłby jej zęby. Mężczyzna spojrzał na mnie, opuszczając broń.
    
    – Przemoc jest niepotrzebna – dodałam spokojniej. – Na pewno jakoś się dogadamy. – Tę kwestię słyszałam w jakimś filmie i tam podziałała. Miałam nadzieję, że tu również, szczególnie że mężczyzna postąpił krok w moją stronę, z zainteresowaniem na twarzy.
    
    – O! – odezwał się – widzę, że jesteś rozsądniejsza od swojej przyjaciółki. W takim razie słucham. – Jego głos i zachowanie stało się nagle niezwykle uprzejme, jakbym miała do ...
    ... czynienia z dżentelmenem w każdym calu, a nie zwykłym brutalnym bandziorem.
    
    – Nic mu nie mów! – po polsku syknęła do mnie Baśka, która zdążyła już otworzyć oczy. Intonacja jej głosu świadczyła, że jest głęboko zraniona świadomością, iż mężczyzna chciał ją uderzyć, i to brutalnie.
    
    – Baśka, to nie film! – skarciłam koleżankę.
    
    Nie warto było drażnić bandytów. W niczym to nie pomagało, a mogło tylko pogorszyć naszą sytuację.
    
    – Nie szwargotać mi tu po arabsku – warknął Flip.
    
    – To było po polsku! – burknęła nadal urażona Baśka.
    
    Jednak teraz to na mnie skupiała się uwaga mężczyzn. Zyskałam trochę czasu, ale wiedziałam, że już się kończy. Musiałam coś zrobić, tylko co? Nie miałam żadnego pomysłu, kompletna pustka w głowie, jak nigdy, nawet zalążka pomysłu. A właśnie teraz, jak nigdy, potrzebowałam czegoś, co uratowałoby naszą skórę. Przydałby się akurat jakiś patrol policji. Uczepiłam się tej myśli, ale wiedziałam, że to nie film z happy-endem, tylko rzeczywistość. To działo się naprawdę! Nagle zrobiłam coś, o co normalnie bym siebie nie podejrzewała. To był, jak sądzę, instynkt, on podsunął mi ostatnią deskę ratunku.
    
    Cały czas, zgodnie z życzeniem bandziorów, trzymałyśmy ręce w górze. Teraz powoli opuściłam je, łapiąc się dłońmi za cycki i dwukrotnie je unosząc. Mężczyźni wymienili między sobą krótkie uśmiechy zadowolenia. Wolno przesunęłam dłonie niżej, po brzuchu, a następnie przeniosłam je na biodra, równocześnie wykonując owymi biodrami krótki ruch w lewo i ...