Amerykański sen
Data: 04.01.2020,
Autor: Indragor
... poparłam ją.
Wreszcie miałyśmy czym. Samochód, którym przyjechał Flip i Flap, nie był im już potrzebny.
– Pakujcie rzeczy, ja poprowadzę – kontynuowała Florence.
Szybko się uwinęłyśmy i z piskiem opon ruszyłyśmy w kierunku miasteczka, z którego niedawno wyjechałyśmy. Nam jednak wydawało się, że minęła wieczność.
Ostatnie dni mojego urlopu spędziłyśmy na składaniu wyjaśnień na Policji i pobycie w hotelu, ale nie na odludziu, tylko w dużym mieście. Wychodziłyśmy wyłącznie do pobliskich lokali, aby się rozerwać, zapomnieć o niedawnym koszmarze. Mówi się, że w dużych miastach jest większa przestępczość. My jednak czułyśmy się bardziej bezpiecznie niż na prowincji.
Zostałyśmy uwolnione od zarzutu spowodowania śmierci tego młodego kierowcy. Stany to jednak cywilizowany świat. Uznano, że byłyśmy nagie nie z własnej woli. W Polsce pewnie by nas posadzono za, jak to się mówi, spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Florence nie postawiono zarzutu zabójstwa, ...
... uznano, że była to obrona konieczna. Tym bardziej poszło łatwo, że jak się okazało, „Flip” i „Flap” posiadali już bogatą kartotekę policyjną.
Nie powiem, policjanci byli dla nas bardzo mili, jedyne co ich zdziwiło, że ja i Basia kategorycznie odmówiłyśmy kontaktu z przedstawicielem Ambasady Polskiej. Po prostu nie chciałyśmy, aby sprawa się rozniosła. Szczególnie ja nie chciałam, aby o wszystkim dowiedział się mój mąż. Bo i co miałabym powiedzieć? Że w przeciągu niespełna godziny omal nie zostałam dwa razy zgwałcona i dwa razy zabita? Może kiedyś opowiem o tym mojej córce, ale nie wcześniej, niż skończy osiemnaście lat i jeśli będzie przygotowana na to psychicznie.
W sumie przeżyłam swoje odwieczne marzenie, swój amerykański sen, i to dosłownie przeżyłam. A że nie tak, jak sobie wyobrażałam? No cóż, w życiu nie można mieć wszystkiego. Czasami tylko wydaje mi się, że lepiej jest, jeśli marzenia nigdy nie udaje się zrealizować i pozostaje ono na zawsze jedynie marzeniem wielkiej przygody.