1. Weselna opowieść


    Data: 20.01.2020, Autor: gonzo

    ... kolejki.
    
    Chłopaki się brechtają, a my korzystając z okazji wkraczamy do środka.
    
    Krycha właśnie jest ruchana w dupę i wydziera się wniebogłosy. Facet nie oszczędza siebie i jej. Wszędzie czuć zapach potu i spermy. Krycha z bliska wygląda jeszcze gorzej niż nam się wydawało. Myślę, że nasza odsiecz, jak amerykańska kawaleria, przybyła w ostatniej chwili.
    
    - Kończ Waść, wstydu oszczędź – rzucam do gościa. I na jego pytające spojrzenie dodaję – To jest mąż tej Pani. Facet spłoszył się, ale nie odpuszcza. Przyśpieszył jak zawodnik na finiszu – gotów doprowadzić rzecz do końca. Sytuacja jest surrealistyczna. Krycha się drze. Facet bąka – Przepraszam! I nadal ją posuwa. W końcu dochodzi i zamiast klasycznego – Jeeee! - wykrzykuje – Przeeeprraaaaszammm! Gość pośpiesznie zakłada spodnie, a reszta stoi i czeka w napięciu.
    
    - Panowie! - zaczynam – mój kolega i jego żona są Wam niezmiernie wdzięczni za Wasz trud i zaangażowanie. Chętnie by zostali i nadal cieszyli się Waszym towarzystwem, ale właśnie – ten tu Pan – dostał telegram, że musi pilnie objąć placówkę dyplomatyczną w Moskwie. Sami rozumiecie, że swoją zwłoką mógłby narazić naszą przyjaźń Polsko-Radziecką. Ta zaś oto małżonka, którą tak pięknie obsłużyliście, ma do wypełnienia podobne obowiązki, ale na dyplomatycznym szczeblu.
    
    Chłopaki zdębieli i stracili rezon. W trakcie mojej przemowy Tedi ogarnął trochę Krystynę. Teraz złapaliśmy ją pod ręce i wyszliśmy na korytarz. Oni rozstąpili się jak przed królewskim orszakiem.
    
    - Spierdalamy – szepnąłem do kumpla. Nie wiem jak długo magia będzie działać. Przyśpieszyliśmy, a kiedy dotarliśmy w pobliże szatni, Tedy wywołał Agnieszkę, której przekazaliśmy naszą Ciciolinę.
    
    - No to teraz trzeba nadrobić stracony czas – rzuciłem do Tediego.
    
    Przybiliśmy żółwika i ruszyliśmy na salę.
«12345»