Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... z resztą absurdalnego ubioru.
Ruszyłam do domu piechotą. Wkrótce zdjęłam niewygodne obuwie i wrzuciłam do torebki. Wzdrygałam się raz po raz, gdy wspominałam przebieg niedawnych wydarzeń, a najmocniej drażniły mnie krople ejakulatu, które w czasie marszu nieustannie wyciekały z pochwy.
Przepłakałam całą drogę, budząc pogardę albo niezdrową ciekawość przechodniów.
Mój pierwszy kochanek od lat okazał się bydlakiem. Tak jak wielu innych alkoholików, z jakimi zetknęłam się w ciągu życia, posiadał więcej, niż jedną twarz. To drugie oblicze zwykle było pełne okrucieństwa, jeśli nie fizycznego, to na pewno mentalnego.
Borys z jednej strony był wierną kopią niedobrego męża, a z drugiej - kimś znacznie gorszym.
Bałam się nawet pomyśleć, po co mu była ta broń.
Miał spore szanse, by w swej podłości przebić nie tylko Olega, ale i wszystkich zwyrodnialców, z którymi obcowałam w dzieciństwie.
5. Justyna.
Perspektywa powrotu do mieszkania napawała mnie wstrętem, a jednak nie miałam innego wyjścia.
Wchodziłam po cichu, by nie zbudzić Filipa. Od razu poszłam do łazienki, gdzie długo szorowałam pokiereszowane stopy, uwalniając je ze skorupy miejskiej sadzy. Skradzione łachmany wrzuciłam do kosza na brudną bieliznę, choć wiedziałam, że wkrótce wyrzucę je na śmieci.
Wzięłam gorącą kąpiel, która trochę mnie uspokoiła. Po spuszczeniu wody z wanny, leżałam na jej dnie, bezmyślnie gapiąc się w sufit oraz na parę, jaka wyzierała z mojego ciała. Brakowało mi motywacji, ...
... by opuścić tę ciepłą, cichą przestrzeń.
Powolutku gładziłam swoje piersi. Potem łaskotałam brzuch koniuszkami paznokci, aż dotarłam do rozdętych warg sromowych. Niejako wbrew woli, zaczęłam się masturbować. Z początku niespiesznie, a po chwili już całkiem wariacko. Łopotałam dłonią w waginie, mocno drażniąc mój najwrażliwszy punkt.
Doszłam w ciągu kilku minut. Wydałam z siebie jęk i cała skuliłam się w wannie. Zaskoczyłam samą siebie. Zwykle robiłam to zmysłowo, w zwolnionym tempie. Nieraz potrzebowałam ponad godziny palcówki, by wreszcie doznać satysfakcji. Orgazm był gwałtowny, ale i powierzchowny. Szybko o nim zapomniałam.
Ruszyłam do sypialni w miękkim szlafroku, teraz już całkiem odprężona. Byłam gotowa na pożegnanie tego parszywego dnia. Jednak po zapaleniu światła znów podskoczyło mi ciśnienie. Na poduszce leżały dwa stuzłotowe banknoty, pieczołowicie ułożone, jeden przy drugim. Tylko Filip mógł je tu położyć.
Wkurzyłam się. Już raz wytłumaczyłam gnojowi, że nie przyjmę jego pieniędzy. A poza tym ubodło mnie miejsce, w którym je zastałam. Czemu akurat na łóżku?
Schwyciłam forsę, po czym wyrwałam wściekłym susem do drzwi. Filip jednak nie spał. Stał w progu sypialni, przez co o mały włos na niego nie wpadłam. Po raz drugi w ciągu jednego dnia miał na sobie jedynie bokserki.
- I co jeszcze? - wrzasnęłam dzikim głosem - Jeszcze sobie podpatrujesz? Co właściwie chciałeś teraz zobaczyć? Moją dozgonną wdzięczność?
Wcisnęłam banknoty do jego dłoni, ale ten ...