Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... mnie.
- Zamknij mordę – syknął prosto do ucha – Kto ja według ciebie jestem, damski bokser?
Zaczął w pośpiechu zdejmować moją kieckę. Próbowałam mu w tym dopomóc, ale niecierpliwość przeważyła. Rozerwał ją wzdłuż, a po chwili to samo zrobił ze stanikiem.
- Bez nerwów, Borys – perswadowałam z przerażeniem - jestem twoja, zobacz rozkładam przed tobą nogi.
Skarcił mnie ostrym, świdrującym spojrzeniem.
- Zrób ze mną co chcesz – dodałam, lekko ściszonym głosem.
- Jeszcze słowo i naprawdę ci wpierdolę! - ryknął.
Podpalił się własną brutalnością. Chciał mnie szybko wziąć, ale kolejne dźgnięcia nie trafiały celu albo to jego fiutek ciągle odpadał od waginy. Na wzgórku łonowym oraz w okolicach pępka zbierała się wilgoć. Już zaczęłam podejrzewać, że nieporadność przywiedzie go do szału, ale na szczęście wślizgnął się wreszcie do środka. Zaklął przy tym ohydnie, na znak radosnego męskiego triumfu.
Znów pompował w jednostajnym rytmie, choć tym razem zdawał się szybko zbliżać ku końcowi. Przyjmowałam na siebie jego ciężar, pot oraz przykry oddech. Nie robiłam żadnych nieprzemyślanych ruchów.
- Ty puszczalska szmato! – wrzeszczał na całe gardło. – Ty zdziro, wycieruchu jebany!
Wykrzykiwał całą litanię podobnych obelg, jakby dając upust czemuś brudnemu, co od lat zaprzątało głowę i nie dawało spokoju.
Położył dłonie na moich piersiach, a następnie ścisnął boleśnie oba sutki. Stękał przeciągle, kierując głowę ku sufitowi. Zrozumiałam, że spuści się w ciągu ...
... sekundy i odetchnęłam z ulgą. Nie miałam odwagi przypominać mu o braku zabezpieczenia. Zresztą, radość z finału była mocniejsza, niż jakiekolwiek obawy prokreacyjne.
Poczułam w sobie ciepłe eksplozje. Taranował mnie jeszcze przez krótką chwilę. Wielki brzuch pływał pod moimi piersiami, a łapska wciąż rozgniatały biust. Wreszcie dopadło go zmęczenie i znieruchomiał. Osunął się na bok, rzężąc, jak ranny zwierzak.
- Nawet nie wiesz, kurewko... - mamrotał – Ile musiałem dla ciebie poświęcić... Alinko, pizdeczko moja kochana...
Wstałam szybko z podłogi. Zdjęłam porwaną suknię i resztki stanika. Zbierało mi się na płacz, a zarazem poczułam duszną żądzę zemsty.
Borys leżał przede mną, kompletnie wycieńczony, zapadający w sen. Z malutkiego członka wyciekały jeszcze ostatnie krople nasienia. Korciło mnie, by skopać go po głowie albo kroczu. Bić tak długo, aż zaleje się krwią i przestanie oddychać. Byłam jednak zbyt słaba, a poza tym studził mnie strach.
Odnalazłam sypialnię, a tam przepastną szafę, pełną dresów, koszul, tiszertów. Na jednej z półek, obok pomiętej bielizny, leżał pistolet oraz kilka magazynków. Podniosłam go, a po chwili odrzuciłam i odruchowo wytarłam brzegiem skarpety, jaka leżała nieopodal. Przeszły mnie ciarki. Dygocząc z trwogi, ubrałam się w zbyt luźne dżinsy oraz workowate polo. Wyglądałam w tym zestawie żałośnie, trochę jak bezdomna albo wariatka, która zbiegła z ośrodka zamkniętego. Śmieszności przydawały mi jeszcze jaskrawe szpilki, kontrastujące ...