1. Dzikie bestie. Leksykon


    Data: 22.01.2020, Kategorie: masochizm, patologia, kazirodztwo, obsesja, zboczenie, Autor: DwieZosie

    ... znów stanął nade mną, tym razem już bez majtek. Zamknął w dłoni swojego kilkucentymetrowego członka i zaczął go masować.
    
    - Wypnij tyłek – warknął suchym, nagle odmienionym tonem.
    
    Poczułam odrazę, ale nie okazałam jej. Oparłam się o kanapę, podciągnęłam kieckę i zsunęłam figi. Zrozumiałam, że o żadnej grze wstępnej nie będzie tu mowy, więc wsadziłam palec do łona. Operowałam nim w przyspieszonym tempie, tak, by jak najszybciej uzyskać gotowość do stosunku.
    
    Zabawnie musiało to wyglądać. Dwoje dorosłych ludzi onanizowało się w nabożnym milczeniu, jeden przy drugim.
    
    Borys zwlekał z wykonaniem kolejnego ruchu. Zdążyłam zrobić się całkiem wilgotna i poczuć seksualny głód.
    
    Dobrze znałam swoje ciało. W ciągu wielu lat samotności nauczyłam się zadowalać samą siebie, bo wiedziałam, że na czynnik męski nie mam co liczyć. Samodzielność była mi potrzebna jeszcze na długo przed zaginięciem Olega. Choć sypialiśmy ze sobą dość regularnie, ciągle brakowało mi orgazmów. W naszym pożyciu przyjemność często wypierana była przez ból.
    
    Kiedy Borys wreszcie nachylił się ku mnie i przesunął dłonią po nodze, poczułam iskrę. Prędko zamieniłabym ją w prawdziwy pożar, gdyby nie to, że po raz kolejny postanowił zabłysnąć niesłychanym krasomówstwem:
    
    - Przestań się wiercić, kurwiszonie – wycedził przez zęby.
    
    Tym razem oburzenie było zbyt silne, by dalej tłumić je w sobie. Zaczęłam podnosić się z kanapy, z zamiarem natychmiastowego opuszczenia tego domu. Wtedy jednak przygwoździł mnie ...
    ... swoim zwalistym cielskiem. Złapał za szyję i wszedł od tyłu. Ledwo go poczułam. To nie penis, ale raczej ogólny ciężar jego ciała wywołał poczucie penetracji.
    
    Dupczył mnie przez jakieś pół godziny. W tym czasie obficie sapał, prychał i przeklinał. Ani razu nie zmienił pozycji, ani tempa. Jednostajność wydarzeń sprawiła, że robiłam się śpiąca. Mimo to nie reagowałam w żaden sposób, a także porzuciłam myśli o ucieczce.
    
    Nie próbowałam przejmować inicjatywy, ponieważ w tym momencie Borys zbyt mocno przypominał mi zaginionego męża.
    
    Oleg torturował mnie czasami taką samą łóżkową nudą, zaś na próby interwencji odpowiadał agresją. Kiedyś bił mnie długo po twarzy i spuścił się pomiędzy ciosami. Jeden z takich ataków sprowadził na świat Filipa.
    
    Borys nie zdołał dojść, co wprowadziło mnie w niepokój. Oderwał się od moich pośladków i poszedł wypić kolejną porcję wódki. Przez cały czas tkwiłam nieruchomo w tej samej pozycji. Wypinałam usłużnie tyłek i drżałam z przejęcia.
    
    Po chwili beknął po chamsku, jak typowy, opóźniony krajan z prowincji. Był teraz ucieleśnieniem wszystkich podłych cech, przed którymi zwiewałam z Rosji. Przypominał ojca, wujka, braci, a nawet kolegów z podstawówki.
    
    Odstawił pustą szklankę i wrócił.
    
    - Kładź się, kurwo – krzyknął wściekle, po czym przerzucił mnie na plecy.
    
    Mój cichy strach powoli ustępował panice.
    
    - Nie bij – zapiszczałam, zasłaniając głowę rękami – Nie po twarzy!
    
    Buchnął szkaradnym śmiechem, a następnie rozpłaszczył się na ...
«12...101112...97»