Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... czasie.
2. m.
Porzuciłam ten proceder dopiero wtedy, gdy pod postacią pewnego byczka z tak zwanego „dobrego domu” powróciły dawne wspomnienia.
Już na samym początku spotkania zrobiło się dziwnie. Podjechałam taksówką pod wytworną willę na Saskiej Kępie. Kierowca dziwił się na ten widok i pytał czy aby nie pomyliłam adresu.
Kiedy nieśmiało uchylałam furtkę, z drzwi frontowych wypadł jakiś starszy facet, ubrany w gustowną tweedową marynarkę i sztruksowe spodnie. Szedł pod ramię z apetyczną, młodą dziewczyną, która zdawała się za nim nie nadążać. Nie pasowała do niego i chyba dobrze o tym wiedziała. Szczerzyła zęby, by zmącić uwagę ewentualnych obserwatorów. Była mocno podpita.
- Och, jest koleżanka! - krzyknął radośnie na mój widok. - A kolega czeka niecierpliwie na panią. Proszę bardzo, zapraszamy! - Skierował rękę na ganek.
- Kolega? - zdziwiła się jego towarzyszka. - Jaki kolega? Masz na myśli swojego syna chyba?
- Dobrze, daj już spokój – syknął jej do ucha. - Kolega oczekuje w living roomie – odezwał się głośniej, tym razem do mnie.
- Uważaj na niego – powiedziała dziewczyna, raz po raz czkając donośnie. - Ten chłopiec to zwykły zboczeniec. Obciągnęłam mu kiedyś i do dziś żałuję. Tak mocno mi później dojebał...
Facet stężał na twarzy, ale nic więcej nie powiedział. Szarpnął dziewczyną w stronę furtki i skierował się w stronę jezdni, gdzie czekała taksówka.
W drzwiach przywitał mnie rosły dzieciak, na oko w wieku licealnym. Niewiele mówiąc, ...
... wręczył sto złotych, po czym natychmiast zaprowadził mnie do sypialni na piętrze. Tam od razu zrzucił z siebie ubrania i kazał zrobić to samo. Zaproponował, żebym zachowywała się naturalnie. Twierdził, że jest już dostatecznie podniecony, by we mnie wejść. Jako dowód prezentował w ręku naprężonego członka.
Kompletnie zaskoczona, wyciągnęłam prezerwatywę z torebki i naciągnęłam ją na cel. Przyjęłam też do wiadomości, że nie będzie tutaj mowy o żadnej wstępnej gierce.
Bez żadnych ceremonii cisnął mną o łóżko i wziął od tyłu. Przez kilka minut zadowalało go ciepłe wnętrze, podrygiwał kutasem w tę i we w tę, jęczał, ale potem stopniowo tracił zapał.
Nagle zacisnął palce na mojej szyi i zaczął dusić. Dopiero teraz na nowo odnajdywał swoją przygasłą podnietę.
Walczyłam, kazałam przestać, ale to jedynie zaogniało jego brutalne nastroje.
Rzucał mną we wszystkie strony, bił otwartą dłonią po twarzy lub prał pośladki. Co i rusz atakował inną część ciała.
Dźgał penisem brzuch, jakby próbując przebić pępek i tym sposobem wedrzeć się do środka.
W orgiastycznym uniesieniu, prędko zerwał kondom, którego mu przedtem pieczołowicie nakładałam wargami.
- Kolejna gumka, albo koniec zabawy! – Starałam się brzmieć groźnie.
- Nie wygłupiaj się – odpowiadał ze śmiechem. - Ja cię tylko delikatnie wychłostam.
To mówiąc, przysunął się ku głowie i zaczął uderzać penisem o policzki. Kiedy się znudził, przystąpił do obmacywania reszty ciała. Przygniatał mnie całym ciężarem, ...