1. Klub Royal. Cziort


    Data: 26.01.2020, Kategorie: prostytutka, klient, dojrzały, Autor: Dandelion

    ... Wykrzywiał się okropnie i prychał ze złością. Nie trawił mnie jako kobiety, nie byłam w jego guście, nawet mój charakter mocno go wkurzał. Jednak im bardziej Pysio dawał mi do zrozumienia, że no way, tym bardziej ja się starałam. Zabawnie to musiało wyglądać z boku. Udałam się nawet po poradę do Agi w tej sprawie, na co ona stwierdziła właściwie bez zastanowienia, że Pysio lubi "silne" kobiety, dlatego powinnam jasno dać mu do zrozumienia, czego od niego chcę. Jak miałam to zrobić? "To proste" – powiedziała Aga – "Skończ z tym dziecinnym wzdychaniem i trzepotaniem rzęsami i zwyczajnie chwyć go za jaja".
    
    Ha! Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Przez następne dwa tygodnie bez rezultatu próbowałam się przymierzać do tego "chwytu". Ale jak to, tak po prostu miałam stanąć przed nim, ścisnąć go za nabiał i stwierdzić "przeleć mnie"? Przecież on mógł mnie w odpowiedzi odepchnąć, skląć, a nawet dać z liścia... Poza tym ja nigdy nie miałam natury ekspansywnej dominy, raczej wręcz przeciwnie: w kontaktach z mężczyznami byłam ciepła i uległa. Po prostu nie mogłam tego zrobić... I właśnie wtedy, kiedy już wydawało się, że wszystko stracone i na zawsze pozostanę bezbarwną glistą pozbawioną światła dziennego i uczuć, odkryłam... randkowanie.
    
    Nie pamiętam już, który z moich klientów zaproponował mi "lewiznę" i jak to się stało, że się zgodziłam. W każdym razie wstałam następnego dnia rano (czyli około 13), wystroiłam się, po czym myk na zewnątrz. Koleś czekał przyczajony za pierwszym ...
    ... zakrętem, wskoczyłam do jego auta i pojechaliśmy w siną dal. Nie pamiętam już, gdzie byliśmy, ani co dokładnie robiliśmy, ale móc znowu zobaczyć słońce, miasto, innych, normalnych ludzi – to było coś cudownego! Wróciłam po kilku godzinach totalnie wyluzowana i szczęśliwa, ruszyła lawina. Odtąd umawiałam się z każdym, kto wyraził na to ochotę. Klienci zabierali mnie w różne miejsca: do restauracji, na lody, na zakupy, czasem po prostu na spacer. Parę razy zdarzyło się, że dotarłam naprawdę daleko: do miasta oddalonego o 100 km, w którym było coś ciekawego do zobaczenia.
    
    Oczywiście, proceder ten był absolutnie zakazany i wiele ryzykowałam bawiąc się w randki na boku. Po pierwsze: następowało coś, co zwie się potocznie "konfliktem interesów" i wiedziałam, że w razie wpadki Duży Szef nie potraktuje mnie wyrozumiale. Po drugie: mimo wszystko nie było to zbyt bezpieczne. Mogłam trafić na łobuza. Mogłam oberwać, a nawet zginąć. Jednak nie potrafiłam, ani nie chciałam przestać. Po kilku tygodniach miałam kilkunastu stałych dostarczycieli rozrywki, z którymi umawiałam się na zmianę, czasami nawet z dwoma jednego dnia: na przykład rano z Oscarem, a po południu z Kurtem. Zwiedzałam, spacerowałam, opalałam się – wreszcie czułam, że znowu żyję! Oczywiście – nic za darmo. Czasami wystarczało, że ten lub ów mężczyzna mógł się po prostu pokazać z młodą i ładną dziewczyną. Zazwyczaj jednak szłam z nimi do łóżka – ot tak, na zakończenie przyjemnego dnia.
    
    Jak sami rozumiecie, to się nie mogło ...
«1234...10»