Arystokrata (X)
Data: 30.01.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Brutalny sex
Geje
niewolnik,
ból,
Autor: violett
... wciąż czuł niepokój. To szaleństwo nie mogło się dobrze skończyć.
A tak wiele razy rozmyślał nad tym, czy Justin będzie potrafił jeszcze po tym wszystkim normalnie żyć? Nieustannie żywił nadzieję, że poradzi sobie. Dawniej wolny, wykształcony i myślący człowiek, z zapleczem, które dawało szansę na emocjonalne przetrwanie, wciąż w nim pozostawało. Martin widział to wyraźnie, tylko czy miało to teraz znaczenie? Robert od początku wiedział, jaki będzie finał i konsekwentnie zmierzał do celu. Nie da niewolnikowi szansy, bo ona najzwyczajniej w świecie nie była przewidziana w jego planie.
Na początku łudził się, że Rays nie może być tak nieskończenie zły; że ma sumienie i opamięta się… Nie da się ciągle żyć przeszłością i bez końca pałać zemstą. Shlazing dobrze znał uczucie zawodu i odrzucenia, ale oswoił myśl o sobie jako wyrzutku, a doświadczenie pokazało jakie zniszczenia niosła żądza odwetu.
Pogrążony w dialogu z sobą samym zarządca nie zauważył, kiedy znaleźli się w apartamencie Roberta. W olbrzymiej sypialni panował lekki półmrok i porażająca cisza. Mężczyzna przystanął na chwilę i mimowolnie zadrżał, obawiając się tego, co może ujrzeć. Podły nastrój i napięcie, jakie towarzyszyło Robertowi od rana, niepokoiły Martina, szczególnie że zarządca wbrew rozsądkowi dolał oliwy do ognia, gdy dowiedział się o natychmiastowym wysłaniu go na dzielnice. Próbował skontaktować się z Martą, aby wyperswadowała bratu misję w chwili, gdy trwała reorganizacja w firmie i na ...
... plantacji, a jakby tego jeszcze było mało, doniesiono Shlazingowi o awanturze z udziałem Drugiego. Koniecznie chciał sprawdzić, jak się miały sprawy i na wszelki wypadek usunąć chłopaka z oczu właściciela.
W sypialni pod ścianą, w tym samym miejscu, gdzie prowadził nieprzyjemną dyskusję z Raysem, wciąż znajdował się młodziutki osobisty Raysa, a obok niego, z głową opartą na kolanach, drzemał Drugi.
Martin odetchnął z ulgą.
– Justin – zawołał do niewolnika, obchodząc dookoła wielkie łoże z rozrzuconą w nieładzie pościelą i ubraniami Roberta. – Światło! – rozkazał, z uwagą spoglądając na młodszego z niewolnych. – Gdzie on, do cholery, ma obrożę?! – zagrzmiał wściekły. – Justin – ponownie zwrócił się do osobistego.
Jeszcze tylko tego brakowało, aby jakiś świeży niewolnik błąkał się po rezydencji bez możliwości natychmiastowego namierzenia.
Do pokoju wbiegł jeden z dwóch pilnujących wejścia do apartamentu strażników.
– Nie można wprowadzić go do bazy danych – wyjaśnił krótko.
Paniczny strach w oczach rozdygotanego niewolnego przyprawiał Martina o skurcz żołądka. Na ten widok przypomniał sobie słowa, które często powtarzał ojciec: „ Nie traumatyzuj niewolników, bo to ich zabija. Zabija w nich to, co jest nam potrzebne.” Shlazing zacisnął zęby, ten już nie żył.
– A niby to dlaczego? – spytał zirytowany.
– Nie ma kiedy go zabrać na dół, a trzeba wszczepić chipa, Pan nie pozwala, no i… – funkcyjny wskazał ręką na drżącego niewolnika – no, szef sam zobaczy, to ...