Wspomnienia z dziecinstwa - Tajemnicza Sasiadka
Data: 03.02.2020,
Kategorie:
Pierwszy raz
Autor: Venom
... pierwsze – wszystko co tam widzisz, słyszysz czy robisz zostaje w pracowni. To znaczy, że nie rozmawiamy z nikim o tym jak pracujemy. Nie mówisz rodzicom, kolegom czy koleżankom, jasne?
- Jak słońce.
- Po drugie – wszystkie polecenia wykonujesz bez mrugnięcia okiem. Kiedy przejdziesz przez te drzwi, stajesz się narzędziem do pracy, które ustawiam ja. Nie ma kwękania ani kręcenia nosem.
- Po trzecie – mam niekonwencjonalne metody pracy, która jest ciężka i wymagająca, więc musisz liczyć się z tym, że będziesz zmęczony ale musisz wytrzymać. No i wstyd musisz zostawić przed drzwiami. Jeśli się wstydzisz czegokolwiek, to nie ma sensu zaczynać. Zgadzasz się na wszystko?
Trochę mnie przestraszyła.
Brzmiało to jakbym wstępował do jakiejś sekty. A co jak będzie chciała mojej krwi? Mam się dać pociąć i nic nie mówić?
- „Bzdura” – pomyślałem – „przecież ta kobieta nie tnie ludzi na kawałki i nie wynosi w workach, to musi być coś związanego z erotyką”
Nie dziwiłoby mnie, jakby samotna kobieta chciała uprawiać ze mną seks, gdyby nie jej… wiek.
Otóż ciotka Pola miała jakieś 50 lat.
Ja mimo że dorosły, ciągle miałem „naście” lat, więc dzieliło nas ponad 30 wiosen.
Dzisiaj możemy mówić, że wiek nie gra roli, że miłość pokonuje wszelkie bariery. Tak, zgadzam się z tym, przecież mamy wiele przykładów. Aktorzy, piosenkarze, celebryci, ludzie zamożni biorą sobie za mężów czy żony osoby dużo młodsze od siebie i nikt się nie dziwi. Ale w tamtym okresie wybuchały ...
... skandale, jak różnica była piętnastu lat. W dodatku tutaj nie chodziło o żadną miłość. A ja wtedy nie słyszałem, żeby babcie swawoliły sobie z młodzieżą. To było nie do pomyślenia.
- To jak? Decydujesz się?
- Dobra, zgadzam się – chciałem wiedzieć jak to dalej się potoczy.
- Wyśmienicie – zatarła ręce z zadowolenia – poczekaj tutaj aż cię zawołam, muszę przygotować pracownię. Pogrzebała kluczem w zamku i zniknęła za drzwiami.
Po jakimś czasie usłyszałem wołanie.
Otworzyłem drzwi i po przekroczeniu progu rozejrzałem się w zdumieniu.
Mój wzrok padł na sąsiadkę, która stała całkiem naga. Ale nie to zaskoczyło mnie najbardziej, w sumie oczekiwałem czegoś takiego. Pomieszczenie było ogromne jak na osiedlowy blok. Ktoś musiał zburzyć ścianki działowe i z trzech pokoi zrobić jeden. Okna były na dwóch przeciwległych ścianach poprzysłaniane dziwnymi zasłonami. W jednym końcu stały sztalugi, stoły, ogólnie cały warsztat malarski. Przy jednej ścianie stały manekiny w jakichś dziwnych pozach, a pośrodku stało olbrzymie łóżko. Nie łóżko, łoże, które musiało być wykonane na zamówienie. Zauważyłem żelazną ramę spawaną na pewno w tym pokoju, gdyż nie weszłaby nawet, gdyby wymontować potrójne okno. Na konstrukcji leżały chyba cztery duże materace, przykryte jakimś błyszczącym materiałem.
Ale największy efekt budzący moją ciekawość to ściany, a raczej co się na nich znajdowało.
W pierwszej chwili, przez ułamek sekundy myślałem, że to kopia „Bitwy pod Grunwaldem”.
Pewnie ...